Korona bardzo dobrze rozpoczęła niedzielne spotkanie ze Śląskiem. Kilka groźnych wrzutek, agresywny pressing. To wszystko pozwoliło podopiecznym Leszka Ojrzyńskiego zyskać przewagę nad rywalem. Po zmianie stron tak dobrze już nie było, dlaczego? - Myślę, że to z braku sił, bo pogoda dopisała. Do opalania jest idealna, a niestety do gry nie za bardzo. Ciężko się biegało w takich warunkach. Myślę, że w pierwszej połowie troszkę się wypruliśmy i dlatego zabrakło sił - tłumaczył po końcowym gwizdku sędziego Michał Janota.
Efektowne zwycięstwo zespołu z Dolnego Śląska nad czarnogórskim FK Rudarem Pljevlja w II rundzie el. Ligi Europejskiej pokazało, że gości już teraz stać na ładną i skuteczną grę. Tym razem nie zdołali jednak tego udowodnić, a rezultat z czwartku w żaden sposób nie przestraszył Koroniarzy. - Nie boimy się nikogo. Nie możemy z takim podejściem wyjść na mecz, bo wtedy na pewno nie wygramy, no może przy odrobinie szczęścia. Gramy swoje i liczymy trochę na szczęście i myślę, że walką i determinacją możemy dużo ugrać - powiedział 22-letni pomocnik.
W 65. minucie meczu kielczanie zdołali trafić do bramki Rafała Gikiewicza, lecz gol zdobyty przez Łukasza Sierpinę nie został uznany przez arbitra, który - co wykazały telewizyjne powtórki - niesłusznie odgwizdał spalonego. Michał Janota był delikatnie zawiedziony całą tą sytuacją. - Bardzo szkoda bo prawdopodobnie byśmy wygrali. Sierpina rozmawiał z sędziami i przyznali się do błędu. No niestety trzeba uszanować to co się ma i przechodzić dalej.
Ekipa Stanislava Levyego okazała się dziewiątym zespołem, który w tym roku nie zdołał sięgnąć po trzy punkty na Arenie Kielc. Ta świetna passa Korony sprawiła, że jej stadion stał się prawdziwą "twierdzą" nie do zdobycia. - Na pewno inaczej gra się u siebie, niż na wyjazdach. Słyszeliśmy o tym i wiemy doskonale, że nie przegraliśmy tutaj, ale musimy w każdym meczu to pokazywać. Jeżeli będzie ta walka i determinacja, a do tego pokażemy jeszcze swoje umiejętności to myślę, że będzie tak dalej - stwierdził Janota, który na murawie przebywał do 63. minuty.