GieKSa powinna grać z najlepszymi w Polsce - rozmowa z Tomaszem Wróblem, pomocnikiem GKS-u Katowice

- Takiemu miastu i klubowi nie przystoi mieć drużyny w I lidze - przekonuje w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Tomasz Wróbel, nowy nabytek GKS-u Katowice.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Marcin Ziach: Ostatnimi czasy nie brakowało głosów, że wzmocnisz Ruch Chorzów. Ostatecznie zakotwiczyłeś jednak przy Bukowej.

Tomasz Wróbel: Przymiarki do transferu na Cichą były, ale całe życie byłem związany z Katowicami. Bardzo zżyłem się z chłopakami z GieKSy, więc moja decyzja nie mogła być inna niż transfer na Bukową.

Na stadionie GKS-u Katowice pojawiłeś się przy okazji sparingu z Wisłą Kraków. Wtedy też pojawiły się spekulacje, że jednak możesz wzmocnić GieKSę.

- Wstępne rozmowy były prowadzone od początku lipca. Nie były to jakieś zaawansowane negocjacje. Wymieniliśmy z prezesem kilka zdań i obie strony wyraziły zainteresowanie nawiązaniem współpracy. Potem wszystko potoczyło się już bardzo szybko i praktycznie w kilka dni udało się to sfinalizować. Cieszę się, że będzie mi dane grać w tym klubie.

Jakie argumenty przemawiały za transferem do Katowic? Trudno uwierzyć, że nie otrzymałeś ofert z innych klubów.

- Propozycje były i z I ligi, i z T-Mobile Ekstraklasy. Sytuacja osobista zmusiła mnie jednak do tego, by wrócić na Śląsk. Powiedziałem sobie wtedy, że jeśli mam wracać, to tylko do GieKSy.

Zdradzisz, jakie kluby z T-Mobile Ekstraklasy cię kusiły?

- Nie ma do czego wracać. Dla mnie to już historia. Trzeba się skupić na teraźniejszości i na tym, co przede mną. Myślę, że odmawiając dróg sobie nie zamknąłem, bo każdy z klubów, które oferowały mi angaż potrafił przyjąć moją decyzję ze zrozumieniem.

Opcja przedłużenia kontraktu z PGE GKS-em Bełchatów nie wchodziła w grę?

- Rozmowy na temat mojej dalszej gry w Bełchatowie były, mimo półrocznej gehenny, jaką w klubie przeżyłem. Cieszę się, że choć nasze stosunki z działaczami w ostatnich miesiącach wyglądały różnie, to byliśmy w stanie usiąść i szczerze porozmawiać, rozstając się w zgodzie.

Patrząc na letnie wzmocnienia GKS-u Katowice, nietrudno przypiąć wam łatkę pretendenta do walki o awans do elity.

- Wiem, jakie są w mieście nastroje, bo żyłem w Katowicach i to moje miejsce na ziemi. Zdaję sobie jednak sprawę, jak wiele rzeczy musi się złożyć w całość, żeby taki awans wywalczyć. Naprawdę nie jest to łatwa sprawa.

W twojej opinii - która część sezonu będzie kluczowa dla dalszych losów GieKSy?

- Trzeba przede wszystkim skupić się na tym, żeby nie spalić startu. Ważne jest pozbierać punkty teraz, kiedy rywale pewnie będą je tracić. Musimy grać o zwycięstwo w każdym kolejnym meczu, bo to jedyna słuszna droga. Dziś skupiamy się na dobrym początku, a potem zobaczymy co przyniesie los. Sezon jest długi, więc przed nami daleka droga.

Oczekiwaniom kibiców z Katowic trudno się dziwić, kiedy na mecz w elicie czekają już ponad osiem lat.

- Kibicom niczego nie można zarzucić, ja sam jestem jednym z nich i chciałbym, żeby ta drużyna w końcu awans wywalczyła. Takiemu miastu i klubowi nie przystoi mieć drużyny w I lidze. GieKSa zasługuje na to, żeby grać z najlepszymi, a najlepsi są w ekstraklasie. Trzeba konsekwentnie robić postępy i piąć się w górę tabeli.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×