W pierwszym spotkaniu nowego sezonu T-Mobile Ekstraklasy Korona Kielce bezbramkowo zremisowała ze Śląskiem Wrocław, który bardzo dobrze rozpoczął rozgrywki w europejskich pucharach. - Szkoda na pewno tego meczu, bo mieliśmy swoje sytuacje. Nie daliśmy grać Śląskowi tego, co oni pokazali kilka dni wcześniej w meczu pucharowym. Jesteśmy z tego zadowoleni. Na pewno też popełniliśmy jakieś błędy, ale nasza gra nie wyglądała źle - mówi Jacek Kiełb. - W drugiej połowie już troszeczkę w nogach siedziało zmęczenie. Pogoda dała się we znaki, ale pomimo tego i tak jesteśmy z siebie zadowoleni, że mimo wszystko nawet ci zawodnicy w Śląsku, którzy wchodzili z ławki, mieli utrudnione zadanie - dodaje.
O ile w pierwszej połowie zdecydowanie na boisku dominowali kielczanie, to w drugiej części potyczki mecz się wyrównał. - Wiadomo, że tak nie da się grać całe 90 minut. Żaden zespół tak nie potrafi, ale mimo wszystko mamy jeszcze coś do poprawienia - skuteczność. Tworzymy sobie sytuacje, czy to lepsze czy gorsze, ale najważniejsze są bramki. Mimo tego szanujemy ten remis, ale super byłoby wygrać na inaugurację - zaznaczył piłkarz.
Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego mogą być na siebie źli, bowiem zwłaszcza w pierwszej odsłonie widowiska nie wykorzystali kilku znakomitych okazji. - Na pewno w niektórych sytuacjach zabrakło zimnej głowy. Było kilka takich okazji - wyjaśnił Kiełb, któremu podczas spotkania towarzyszyła dodatkowa dawka adrenaliny. - Zawsze jest adrenalina. Tym bardziej, że moja mama i tata byli na meczu. Było to podwójne napięcie, bo chciałem bramkę strzelić dla nich. Mama ogółem pierwszy raz była na meczu, więc jestem ciekaw czy jej się podobało, ale na pewno - podsumował zawodnik złocisto-krwistych.