Teorie spiskowe? Nie interesują nas, mamy jasny cel - rozmowa z Tomaszem Foszmańczykiem, pomocnikiem Termaliki Bruk-Bet

Po niezbyt udanej przygodzie z Koroną Tomasz Foszmańczyk wrócił do I ligi i związał się z Termaliką. Czy ekipa z Niecieczy wreszcie wywalczy awans? Jak piłkarzom gra się w tak małej miejscowości?

Szymon Mierzyński: Władze Termaliki wykazują się nieprawdopodobną jak na polskie warunki cierpliwością. Dwa podejścia do T-Mobile Ekstraklasy zakończone fiaskiem, mimo to wszyscy tam zachowują spokój. Czy to był czynnik, który wpłynął na twoją decyzję o grze w Niecieczy?

Tomasz Foszmańczyk: Przede wszystkim cieszę się, że nikt w Termalice nie zwątpił w to, że można awansować mimo dwóch nieudanych prób. Nie ma co ukrywać, że również to sprawiło, że jestem częścią tego zespołu. Deklaracja walki o awans ma dla mnie duże znaczenie.

W poprzednim sezonie w barwach Korony Kielce nie dostałeś zbyt wielu szans. Czy wracasz do I ligi, bo znów chcesz regularnie grać? Miałeś jakieś oferty z T-Mobile Ekstraklasy?

- Zdecydowałem się na I ligę, ponieważ choć pojawiły się propozycje z ekstraklasy, to żadna z nich nie była wystarczająco konkretna. Prowadziłem rozmowy z kilkoma klubami, ale to Termalica przejawiała największe zainteresowanie i determinację, by mnie pozyskać.

Czy w momencie podpisywania kontraktu powiedziano ci otwarcie o jakie cele gracie?

- Nikt w klubie nie ukrywa, że w najbliższym sezonie mamy wreszcie awansować. Wiedziałem o tym od samego początku.

Jak oceniasz potencjał swojej nowej drużyny? Patrząc na to, że zmian kadrowych było niewiele i jeśli już, to raczej dokonywano wzmocnień, teraz chyba nie wypada zawieść?

- Przede wszystkim nie uważam, by rozchodziło się tutaj o to, czy coś nam wypada, czy też nie. Mamy silny i wyrównany zespół. Według mnie kluczem do sukcesu jest posiadanie dwóch równorzędnych zawodników na każdą pozycję i zdrowa rywalizacja. Nasza drużyna spełnia te warunki, więc jestem dobrej myśli.

Kto może wam zagrozić? Kogo w I lidze należałoby się najbardziej obawiać?

- Te rozgrywki zawsze są wyrównane, dlatego teraz nie jestem w stanie powiedzieć która drużyna będzie się cieszyć na koniec sezonu. Aspiracje ekstraklasowe zgłasza co najmniej kilka ekip.

Czy w szatni toczyły się rozmowy na temat poprzednich rozgrywek? Wiadomo, że ciebie w Niecieczy wtedy nie było, ale brak awansu komentowano różnie. Nie brakowało teorii spiskowych. Ktoś jeszcze porusza ten temat, czy już całkowicie przestaliście myśleć o przeszłości?

- Wśród piłkarzy nie ma żadnych dyskusji na temat teorii spiskowych. Nikt w to po prostu nie wierzy. W szatni staramy się nie patrzeć wstecz. Podoba mi się takie podejście, bo to jedyna droga do sukcesu.

Jak wygląda życie piłkarza w Niecieczy?

- Tak jak wszędzie indziej. Ono się niczym nie różni od życia zawodników innych klubów. Wszyscy mieszkamy w Tarnowie, a tam każdy znajdzie coś dla siebie. Nie mamy żadnych powodów do narzekania.

Czy grając w Termalice - klubie z tak małej miejscowości, gdzie na trybunach nie zasiadają tysiące kibiców, odczuwacie presję? Jakaś na pewno wam towarzyszy, pytanie tylko, czy jest ona na tyle duża, by stanowiła jakiś problem, albo pętała nogi w ważniejszych meczach.

- To pytanie nie do końca do mnie. Nie miałem jeszcze okazji rozegrać meczu o stawkę, więc ciężko mi odpowiedzieć. Wkrótce się przekonam jak to wygląda.

Czy potwierdzisz panującą dość powszechnie opinię, że każdy zawodnik chciałby grać w takim klubie jak Termalica? Wypłaty na czas, wszystko poukładane. Drużyna nie jest też zbyt medialna i nie znajdujecie się pod ciągłą obserwacją dziennikarzy czy kibiców.

- W obecnych czasach trzeba bardzo szanować tak profesjonalnie zorganizowane kluby jak Termalica. Nie zgodzę się jednak z tezą, że każdy piłkarz pragnie grać w zespole, który nie jest medialny. Mi akurat brakuje otoczki, jaka ma miejsce w T-Mobile Ekstraklasie.

Jak byś porównał sytuację w Termalice np. do Warty, w której niegdyś występowałeś? W Poznaniu prezes Izabella Łukomska-Pyżalska nie szczędziła wam krytyki po nieudanych meczach. Niejednokrotnie czytaliście w mediach przeróżne opinie na swój temat - nie zawsze pozytywne. Jak patrzysz na to z perspektywy czasu?

- Trudno mi to porównywać do sytuacji w Niecieczy, bo tak jak wspominałem, nie rozgrywałem tu jeszcze spotkań o stawkę. To co rzuciło mi się w oczy już na początku, to kreacja klubu w mediach. W Warcie ogromną rolę odgrywał marketing. Termalica natomiast jest budowana nieco spokojniej. Da się dostrzec różnice w funkcjonowaniu obu klubów.

Jakie? Który model bardziej ci odpowiada?

- Muszę przyznać, że ten, który wybrano w Niecieczy. Sport wymaga cierpliwości, a w Poznaniu tego brakowało.

Komentarze (1)
Bodiczek
26.07.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Sport wymaga cierpliwości, a w Poznaniu tego brakowało. - to prawda, ale w Niecieczy jest ona absurdalnie duża.