Piast Gliwice pożegnał się już z europejskimi pucharami. Podopieczni Marcina Brosza odpadli w czwartek po rywalizacji z Karabachem Agdam. O losach potyczki zadecydował gol strzelony przez Azerów już w drugiej połowie dogrywki. - To była już dogrywka i ten margines błędów jest zupełnie inny niż w trakcie całego meczu. Na boisku jest więcej miejsca. Akurat gola strzelił zawodnik świeży, który wszedł ewidentnie po to, aby nękać naszych obrońców. To mu się udało. My mieliśmy swoje sytuacje, mieliśmy okazję na 3:1. Myślę, że ten gol podciąłby skrzydła Azerom. Przegraliśmy jednak tę batalię i nie awansowaliśmy do kolejnej rundy - skomentował Tomasz Podgórski. - Trzeba wyciągnąć wnioski, bo byliśmy blisko, ale jednak nie udało się awansować. Krótki epizod już się zakończył i trzeba myśleć o Ekstraklasie - dodał.
Gliwiczanie mają czego żałować, bo w trakcie drugiej połowy Mateusz Matras główkował w poprzeczkę. Gdyby futbolówka poleciała kilka centymetrów niżej... Gliwiczanie w pucharowej rywalizacji pokazali się jednak z dobrej strony. - Nie ma się czego wstydzić, chociaż nastawialiśmy się ewidentnie na awans i tego nie kryliśmy. Szanowaliśmy przeciwnika, ale też znaliśmy swoją wartość. Na wyjeździe przegraliśmy 1:2, ale w Gliwicach mogliśmy przechylić szalę i wygrać wyżej. Mecz był bardziej otwarty i przy odrobinie lepszej skuteczności awansowalibyśmy do kolejnej rundy. My z wyniku remisowego nie możemy być zadowoleni - zaznaczył Podgórski.
- Zarówno my, jak i oni, nie stworzyliśmy sobie w dogrywce klarownych wielu klarownych sytuacji. Moim zdaniem zespół azerski lepiej utrzymywał się przy piłce, ale też nie ma co ukrywać, że nie wiadomo ile sytuacji sobie nie stworzył. Nastawili się ewidentnie na kontrę, my trochę bardziej na jakieś stałe fragmenty gry. Jeżeli się nie potrafi wygrać 3:1 i awansować, to można było doprowadzić do rzutów karnych i może by to inaczej wyglądało - podsumował pomocnik.