2. kolejkę T-Mobile Ekstraklasy zakończy pojedynek Korony Kielce z Wisłą Kraków. Jak powiedział na przedmeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec żółto-czerwonych Leszek Ojrzyński, historia spotkań z Białą Gwiazdą pokazuje, że potrafią one trzymać w napięciu. - Te pojedynki obfitowały w dramaturgie, dużo sytuacji i zazwyczaj też były arcyciekawe. Ostatnia konfrontacja nie była dla nas zbyt przyjemna, bo przegraliśmy przy Reymonta 0:3, chociaż mieliśmy swoje szanse. To już jednak historia i teraz stoimy przed szansą na rewanż. Wyjdziemy po to aby grać o trzy punkty i musimy wszystko zrobić, żeby tak się stało.
Przed tygodniem gospodarze wywalczyli jeden punkt, remisując bezbramkowo z wrocławskim Śląskiem. Na usta ciśnie się pytanie jak więc, powinni zagrać tym razem, aby powiększyć swój dorobek po drugim domowym spotkaniu z rzędu? - Chciałbym żebyśmy zagrali tak jak w pierwszej połowie ze Śląskiem cały mecz. Tylko trzeba pokusić się o zdobycie bramki - stwierdził Ojrzyński. 40-letni szkoleniowiec jednocześnie nie chciał zdradzić, kto wybiegnie w podstawowej jedenastce. - Rozważamy różne warianty. Zobaczymy też w dniu meczu kto przyjedzie z Wisły, bo to dla nas będzie ważne, ponieważ każdy zawodnik ma inną charakterystykę i stać go na więcej, albo mniej.
Już teraz z kolei pewne jest, że oprócz kontuzjowanych Macieja Korzyma i Krzysztofa Kiercza, pozostali piłkarze są zdrowi. - Na obecną chwilę wszyscy są brani pod uwagę. Gramy dopiero w poniedziałek, mamy kilka zajęć przed sobą, ale mam nadzieję, że to zostanie do końca i grono zawodników będzie liczne.
Nie jest tajemnicą, że mecze Korony z Wisłą są szczególnie traktowane przez fanów z Kielc. To powoduje, że zawodnikom i trenerom zawsze towarzyszy dodatkowa presja. Tej, jak stwierdził opiekun kielczan jeszcze jednak nie czuć. - Mamy przed sobą jeszcze kilka dni i na pewno każdy z nas jest świadomy tego jak ważny jest to mecz dla naszych kibiców. Od pewnego czasu te mecze elektryzowały większą liczbę widzów, jak będzie tym razem to zobaczymy - zakończył Leszek Ojrzyński.