Sportowa złość zawładnęła kielecką szatnią

Nie takiego zakończenia pojedynku z Wisłą spodziewali się kieleccy piłkarze, którzy po tym jak przegrali przed własną publicznością 2:3 całkowicie nie byli skorzy do rozmów.

W tym artykule dowiesz się o:

Po porażce z Wisłą piłkarze Korony długo nie wychodzili z klubu. A jeśli już zaczęli to czynić, to starannie unikali spotkania z czekającymi na nich przedstawicielami mediów. A wszystko przez to co wydarzyło się w samej końcówce poniedziałkowego spotkania. - Pogubiliśmy się w kryciu w ostatniej akcji. Ale wcześniej trzeba powiedzieć, że mieliśmy sytuację i gdybyśmy to strzelili pewnie cieszylibyśmy się razem z kibicami - powiedział wyraźnie zawiedziony Daniel Gołębiewski, napastnik gospodarzy.

Okoliczności w jakich drużyna Leszka Ojrzyńskiego straciła punkty, oraz fakt jak istotny był to mecz dla żółto-czerwonych fanów sprawiły, że w kieleckiej szatni zapanowały zrozumiały smutek i złość. - Zdziwiłbym się gdyby ktoś się cieszył po tym, że przegraliśmy mecz. Niczego innego nie oczekuję jak tylko złości u siebie i kolegów - dodał "Gołąb".

W szatni Korony po meczu z Wisłą panowały smutek i złość...
W szatni Korony po meczu z Wisłą panowały smutek i złość...

W podobnym tonie wypowiadał się Zbigniew Małkowski. - Złość to najlepsze określenie, tego co nam teraz towarzyszy. Bramkarz Korony przypomniał pojedynek obu ekip z poprzedniego sezonu, kiedy na Arenie Kielc padł remis 1:1. Wówczas to gospodarzom dopisało szczęście. - W zeszłym sezonie udało nam się zremisować w ostatniej minucie, a teraz Wisła wyrwała nam w tej ostatniej minucie punkty i niestety straciliśmy swoją twierdzę. Ciężko przełknąć gorycz porażki, ale za kilka dni mamy kolejny mecz i musimy zrobić wszystko, żeby się odbić w Łodzi.

Kilkadziesiąt sekund przed tym jak Paweł Golański swoim faulem sprokurował rzut karny dla gości z Krakowa, "piłkę meczową" na nodze miał Przemysław Trytko. Jego strzał nie trafił jednak do siatki, lecz prosto w bramkarz rywali. - Niewykorzystane sytuacje potrafią się mścić i tak było w naszym przypadku. Minutę wcześniej mieliśmy sytuację na 3:2, a to my straciliśmy bramkę i w konsekwencji przegraliśmy mecz - zakończył Małkowski.

Źródło artykułu: