W ostatnim meczu ligowym piłkarze Śląsk Wrocław gonili wynik, lecz nie udało im się doprowadzić do wyrównania w spotkaniu z Jagiellonią Białystok. - Wynikiem rozczarowaliśmy, chociaż myślę, że spotkanie było dla kibiców atrakcyjne. Wiadomo jednak, że na inaugurację na własnym stadionie wypadałoby wygrać. Naprawdę chcieliśmy pokazać się z jak najlepszej strony. Ta pierwsza połowa była słaba w naszym wykonaniu. Jagiellonia schodziła do szatni z dwubramkowym prowadzeniem i ciężko było się z tego podnieść, chociaż wydaje mi się, że w ogólnym rozrachunku mogliśmy spokojnie pokusić się o remis - skomentował Tadeusz Socha.
- Obrońców się przede wszystkim rozlicza za to, żeby drużyna tych goli nie traciła. Daliśmy sobie strzelić gole i to jest na pewno dużo, o wiele za dużo. Trzeba nad tym pracować - dodał defensor WKS-u.
Wrocławianie przegrywali już z Jagiellonią 0:3, lecz w ostatnich minutach zdołali strzelić dwa gole. Na kolejnego zabrakło już jednak czasu. - Sukcesem byłoby wygrać to spotkanie pomimo tego, że przegrywaliśmy 0:3. Na pewno było to do zrobienia, bo mieliśmy swoje sytuacje. Boli to, że mogliśmy co najmniej zremisować. Wydaje mi się, że na to zasłużyliśmy. Jesteśmy drużyną, która ma lepsze i słabsze momenty. Po wygranej 4:0 byliśmy już prawie typowani na mistrzów Polski - zaznaczył wychowanek zielono-biało-czerwonych.
Socha w niedzielnym starciu pełnił rolę kapitana Śląska. Zazwyczaj gdy miał spełniać taką rolę, nie kończyło się to dobrze dla wrocławian. Nie inaczej było i tym razem. - Najlepszy był remis w Gdańsku w którym zakończyłem swój występ chyba w 20. minucie. Z jednej strony trzeba patrzeć optymistycznie i w końcu musi przyjść to przełamanie. Mam nadzieję, że tak będzie - stwierdził sam główny zainteresowany.
Piłkarz odniósł się także do rywalizacji z Krzysztofem Ostrowskim o miejsce na prawej stronie defensywy. - Nie ma jakby typowego pierwszoetatowego prawego obrońcy. Trener stara się tak nami szachować i na razie tak to wygląda - podsumował Tadeusz Socha.