Transfer Pawłowskiego mógł być sfinalizowany szybciej. "Przez dwa dni byliśmy w szachu"

Dlaczego negocjacje ws. przejścia Bartłomieja Pawłowskiego do Malagi nieco się przeciągnęły? O tym i innych kulisach transferu opowiedział portalowi SportoweFakty.pl menadżer zawodnika.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
Zainteresowanie klubu z Primera Division 20-latkiem wzbudziło spore zaskoczenie. Okazuje się jednak, że sprawa nie jest świeża. - Malaga obserwowała Bartka od dłuższego czasu i my o tym wiedzieliśmy. Pojawiały się zapytania i spodziewaliśmy się, że temat się rozwinie. Poważniejsze sygnały dotarły do nas 1,5 miesiąca temu, ale wtedy nie podawaliśmy jeszcze tego do publicznej wiadomości. Takie transfery muszą dojrzewać w ciszy, bo to zbyt poważne sprawy. Nie chcieliśmy też zapeszać, bo przed Bartkiem zarysowała się ogromna szansa. Trzeba więc było ustalić wszelkie szczegóły - wyjaśnił dla SportoweFakty.pl menadżer Bartłomieja Pawłowskiego, Tomasz Magdziarz z Fabryki Futbolu.

Jak się okazuje, finalizację transferu opóźnił spór pomiędzy Jagiellonią Białystok a Widzewem Łódź. - Dopóki PZPN nie zajął jasnego stanowiska, byliśmy w szachu. Gdyby nie całe zamieszanie, sprawa mogłaby się zakończyć już w poniedziałek. Musieliśmy jednak poczekać, przez co zarówno Bartek, jak i my straciliśmy sporo nerwów. On sam zresztą gdy zobaczył jak funkcjonuje Malaga, nie chciał już wracać do Polski - dodał.

PZPN zgodził się na transfer definitywny Pawłowskiego do Widzewa Łódź Transfer nabrał rozpędu w ubiegłą niedzielę. - Wtedy wpłynęła konkretna oferta i pojechaliśmy do Malagi. W poniedziałek piłkarz przeszedł badania medyczne, zaś w środę o godzinie 13.00 podpisał umowę. Nie było żadnych problemów, bo Bartek szybko dostał zgodę Widzewa na wyjazd. Na miejscu doszło do naszego spotkania z prezydentem i dyrektorem sportowym klubu. Równolegle Malaga negocjowała z Widzewem warunki wypożyczenia. Ostatecznie ustalono, że potrwa ono rok, ale w umowie jest zawarta klauzula transferu definitywnego na kolejne trzy lata - opowiedział Magdziarz.

W hiszpańskich mediach pojawiła się wypowiedź trenera Malagi Bernda Schustera, w której zaznaczył, że sprowadzenie Polaka było życzeniem klubu, a nie jego. Menadżer piłkarza zapewnił, że rzeczywistość wygląda inaczej. - Rozmawialiśmy zarówno ze szkoleniowcem, jak i dyrektorem sportowym. Nie można stawiać sprawy w ten sposób. Nie ma możliwości, by w tak dużym klubie jak Malaga jakikolwiek transfer odbył się poza wiedzą trenera. Bernd Schuster powiedział nam, że zawodnik będzie wprowadzany do drużyny spokojnie, ale nie wykluczył, że nastąpi to już w nadchodzącej rundzie jesiennej. Wiele teraz zależy od Bartka. Wszystko w jego nogach.

20-letni napastnik ma jednak nieco utrudnione zadanie. - Przez pięć dni nie trenował, bo był w trasie. Nie pozwoliliśmy też na jego udział w zajęciach nowego klubu dopóki nie podpisał kontraktu. Dopiero w czwartek rano zaliczy pierwszy trening z drużyną. Później wyjedzie z nią na obóz do Maroka, a gdy wróci, to 10 sierpnia musi się stawić na zgrupowaniu kadry U-21. To może mu nieco skomplikować walkę o miejsce w składzie. Fajnie by było, gdyby szybko dostał szansę, bo w 1. kolejce Malaga zagra z Valencią, a w 2. z Barceloną - zakończył Magdziarz.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.



Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×