Odkąd w 1997 roku Tele-Fonika zainwestowała w Wisłę, na Reymonta 22 ściągani byli najlepsi zawodnicy polskiej ekstraklasy, a ostatnio, kiedy na rodzimym rynku krakowianie musieli konkurować o najlepszych ligowców z Lechem Poznań, Legią Warszawa czy Śląskiem Wrocław, do Białej Gwiazdy szerokim strumieniem spływali - często wątpliwej jakości - obcokrajowcy.
Sprowadzenie zawodników z niższych lig od razu pod kątem I zespołu Wisły było tak rzadkie, jak sezony, w których klub Bogusława Cupiała nie grał w europejskich pucharach. Dosłownie.
W ciągu trwającej 15,5 roku "ery Cupiała" Wisła tylko cztery razy (!) sięgnęła po zawodnika z drugiego i niższych szczebli rozgrywek, który od razu miał zasilić I drużynę.
Przed sezonem 1999/2000 był to Mariusz Jop z I-ligowego (według nowego nazewnictwa) KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, który miał już jednak doświadczenie z gry w ekstraklasie w sezonie 1997/1998.
Jesienią 1999 roku do Wisły po 9 latach przerwy wrócił też Kazimierz Moskal. Były reprezentant Polski trafił na Reymonta 22 z I-ligowego (wg nowej nomenklatury) Hutnika Kraków. Moskal miał w tym momencie jednak już niespełna 200 gier w polskiej ekstraklasie i drugie tyle w lidze izraelskiej oraz tytuły mistrza Polski wywalczone z Lechem Poznań, więc ten transfer tylko w czystej statystyce jest transferem zawodnika z klubu niższego szczebla.
W lutym 2005 roku Wisła po kilkudniowych testach zakontraktowała 20-letniego Jakuba Błaszczykowskiego z IV-ligowego (ówczesny IV szczebel rozgrywkowy) KS-u Częstochowa, a pół roku później sięgnęła po 21-letniego Rafała Boguskiego z II-ligowego (wg dzisiejszego nazewnictwa) ŁKS-u Łomża, który dołączył do drużyny Wisły jednak dopiero w przerwie zimowej sezonu 2005/2006.
Warto nadmienić, że gdy sprowadzono Błaszczykowskiego i Boguskiego z niższych lig, dyrektorem sportowym Wisły był Grzegorz Mielcarski. Tego pierwszego polecił mu Jerzy Brzęczek, a za kandydaturą drugiego stał ówczesny trener Białej Gwiazdy - Jerzy Engel.