Trzy punkty cieszą - trenerzy po meczu Pogoń Szczecin - Chemik Police

Pogoń Szczecin wygrała na własnym stadionie w debrach Pomorza Zachodniego z Chemikiem Police 2:1. Trener Piotr Mandrysz był zadowolony z wyniku, ale z postawy swoich zawodników już mniej. Obaj szkoleniowcy odnieśli się do kuriozalnych błędów sędziego, który kilka razy niepotrzebnie podgrzał atmosferę na murawie i na trybunach.

Piotr Mandrysz (Pogoń Szczecin): Myślę, że z przebiegu spotkania byliśmy zespołem lepszym. Wygraliśmy jedną bramką po bardzo dramatycznym spotkaniu. Radek Biliński perfekcyjnie wykonał stały fragment gry i to dało nam trzy punkty. Teraz jest dla nas najważniejsze zbieranie punktów, na poprawę gry przyjdzie czas później. Chcemy jak najwięcej oczek zdobyć do zimy, a wiosną przygotować zespół tak, żeby grał na miarę oczekiwań kibiców. Być może Robert Binkowski popełnił kilka błędów, ale trzeba pamiętać, że bramkarz, który miał być numerem jeden, ma złamaną nogę, a teraz na ławce siedzi piętnastolatek. Ja jestem bardzo wdzięczny, że Robert bronił, bo grał z gorączką i praktycznie nadawał się do zmiany. Jeśli chodzi o tą kontrowersyjną sytuację z końcówki spotkania, to ona niepotrzebnie podgrzała atmosferę wśród piłkarzy i kibiców i dlatego doszło do zamieszania po końcowym gwizdku. Uważam, że z duchem gry sędzia powinien skończyć mecz po akcji albo jeszcze w jej fazie początkowej.

Marek Czerniawski (Chemik Police): Na pewno nie mogę być zadowolony z wyniku, bo przegraliśmy. Mecz mi się bardzo podobał, było dużo walki, po stracie bramki odważnie zaatakowaliśmy i w końcu wyrównaliśmy. W kontekście tego, że goniliśmy wynik, to z remisu byłbym jak najbardziej zadowolony, bo uważam, że byłby to rezultat sprawiedliwy. Wiadomo, piłka nie jest sprawiedliwa i dlatego wygrała Pogoń. Żałuję tylko, że do tego poziomu meczu nie dostosowali się sędziowie. Dobrze oceniam postawę moich dwóch środkowych pomocników, zagrali niezłe spotkanie. W ogóle cała drużyna zagrała dobrze. Jeżeli chodzi o sędziego, to tak samo jak zakończył drugą połowę, to samo przytrafiło się w pierwszej. Arbiter zakończył ja w 37. sekundzie doliczonego czasu gry, a doliczył minutę, przez to nie dał nam rozegrać rzutu rożnego, który też mógł się różnie skończyć.

Źródło artykułu: