- Wiemy co nas czeka w czwartek. Przeciwnik przegrał u nas 0:1, a w rewanżu będzie faworytem. Ponadto do składu Club Brugge powracają podstawowi zawodnicy, którzy nie zagrali we Wrocławiu. Wiemy, jak trudny będzie to mecz, ale nie jedziemy jedynie rozegrać tego spotkania, walczymy o awans - podkreśla Stanislav Levy, szkoleniowiec Śląska Wrocław.
W Belgii wrocławianie wcale nie zamierzają się bronić. - Mamy drużynę zorientowaną ofensywnie, więc nie możemy pozwolić sobie tylko na obronę. Musimy być aktywni w ataku - zaznaczył trener.
Szkoleniowiec WKS-u może skorzystać z większości swoich piłkarzy. Plan jest też taki, aby brązowi medaliści mistrzostw Polski szybko strzelili gola. - Brugia ma różne możliwości zestawienia obrony. Będziemy przygotowani na to i postaramy się - podobnie jak w pierwszym meczu - wytwarzać presję na przeciwniku i zmuszać go do strat. Strzeliliśmy jednego gola, ale mogliśmy zdobyć kolejne. W meczowej osiemnastce na pewno pojawi się Oded Gavish, ale jeszcze nie wiem czy zagra od początku. W Belgii będzie mógł wystąpić także Dalibor Stevanović i to nam daje pole manewru - wyjaśnił Levy.
- Kluczem będzie to, żebyśmy byli aktywni i nie chcieli się za wszelką cenę bronić. Nie możemy sami sobie stworzyć presji. Wiemy, że w ofensywie Club Brugge jest silniejszy. To rywal trudniejszy niż Hannover 96, z którym Śląsk mierzył się w poprzednim sezonie. Będzie pewnie wywierana na nas presja, ale musimy zachować zimną głowę - podsumował trener Śląska Wrocław.