Trwa 4. kolejka T-Mobile Ekstraklasy. Chociaż wszyscy są jeszcze zdania, że po pierwszych kolejkach nie można wyciągać żadnych wniosków, to już teraz należy zadać sobie pytanie - gdzie są polscy napastnicy w naszej lidze? Tych bowiem ze świeczką szukać.
Po niekompletnej jeszcze czwartej serii gier Polaków w czołówce najlepszych strzelców jest niewielu. Po dwa gole mają co prawda Paweł Buzała z Lechii Gdańsk, Łukasz Garguła z Wisły Kraków, Paweł Golański z Korony Kielce, Michał Kucharczyk z Legii Warszawa, Marcin Malinowski z Ruchu Chorzów, Dawid Nowak z Cracovii Kraków, Marek Saganowski z Legii i Damian Zbozień z Piasta Gliwice.
Z tych wymienionych wyżej zawodników tylko Buzała, Saganowski, Nowak i ewentualnie Kucharczyk mogą włączyć się do rywalizacji o koronę króla strzelców. Na Buzałę nikt jednak poważnie nie stawia, Nowak jest bardzo podatny na kontuzje, a Jan Urban w Legii mocno rotuje składem. Czy więc polscy napastnicy w T-Mobile Ekstraklasie są na wymarciu?
- Na pewno jest to smutne aczkolwiek Arek Milik czy Mariusz Stępiński bardzo szybko wyjechali. To oni prawdopodobnie byliby Polakami, napastnikami w naszej lidze, którzy jeśliby zostali, to walczyliby o koronę króla strzelców. Nie ma ich i jest duża przerwa kontynuacji. Młodzi zawodnicy wyjeżdżają i pojawia się problem - analizuje w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Andrzej Juskowiak.
Jeszcze zupełnie inną kwestią jest to, że w polskiej lidze naprawdę nie trzeba wiele, aby zostać królem strzelców. W poprzednim sezonie Robert Demjan zdobył 14 goli i to wystarczyło. Najlepszy Polak, Bartosz Ślusarski, tych trafień miał jedenaście. - Inna sprawą jest to, że wymagania od piłkarza grającego z przodu są w tej chwili bardzo duże. Ci starsi najczęściej byli szkoleni w systemie 1-4-4-2, w którym drugi napastnik był bardzo blisko. W tej chwili jednak większość drużyn gra jednym wysuniętym zawodnikiem i wówczas te wymagania od niego są dużo większe. Nie zawsze napastnicy są w stanie temu podołać - zaznacza Juskowiak.
Kto zatem w tym sezonie zostanie królem strzelców? I czy w choćby w czołówce klasyfikacji będzie jakiś Polak? - Musiałbym być naprawdę wielkim hazardzistą, żeby zaryzykować jakieś nazwisko w tej sytuacji. Na razie ta liga jest taka nieprzewidywalna. W tym sezonie jakiś zawodnik może zostać nieoczekiwanie królem strzelców tak, jak w poprzednim zrobił to Robert Demjan, który ze swoim zespołem bronił się przed spadkiem - podsumował były reprezentant Polski.
Zdolnych młodych zawodników w Polsce jest niewiele więc nie ma się co dziwić.
Za kilka lat taka sytuacja jak teraz z napastnikami pewnie będzie na każdej pozycji bo wtedy w ogóle nie będzie dobrych polskich piłkarzy lub będą grali za granicą. W ogóle jeśli spojrzeć na to ilu mamy dobrych napastników to tak naprawdę jest ich trzech. Lewandowski, Sobiech i Saganowski , no może jeszcze Milik. Czytaj całość