Maciej Szmatiuk: Górnik Łęczna nie traci normalnych goli

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Górnik Łęczna, a konkretnie Maciej Szmatiuk wyszarpał punkt w rywalizacji z Flotą Świnoujście. Bohater gości nie mógł przeboleć, że jakakolwiek zdobycz punktowa wisiała na włosku.

Maciej Szmatiuk uratował remis 1:1 w doliczonym czasie meczu z Flotą Świnoujście. Obrońca pognał pod pole karne, dopadł do źle wybitej piłki i precyzyjnie ulokował ją w siatce. Celnym strzałem załamał gospodarzy, natomiast swoim kolegom i kibicom Górnika Łęczna dał powód do umiarkowanej radości.

- Akurat tak się złożyło, że stoper musiał się pojawić w polu karnym, aby Górnik zdobył pierwszego gola w sezonie, ale to nieważne. Grunt, że mamy pierwszy punkt i oby oznaczał on ostatecznie przełamanie niemocy z pierwszych kolejek. Czas odkuć się za porażki i ruszyć do przodu - liczy Szmatiuk.

Bohater gości więcej niż o swoim golu mówił o wcześniejszym, straconym. Nie dość, że Flota zdobyła go grając w osłabieniu, to jeszcze po ewidentnym klopsie bramkarza Pawła Sochy, który wypluł przed siebie uderzenie Bartosza Śpiączki.

[i]

- Ta bramka była głupia, kolejna z serii dziwnych, których trzeba się wystrzegać. W tym sezonie jeszcze nie straciliśmy normalnej. Flota zdobyła ją po jakiejś kontrze, nawet nie nazwałbym tego akcją. To było oczywiste, że grający w osłabieniu rywale nastawią się na kontrataki, ale nie przynosiły one wymiernych korzyści. A jednak coś strzelili... Wydaje mi się, że w drugiej połowie nie dominowaliśmy, ale mieliśmy lekką przewagę w środku pola[/i] - ocenił Maciej Szmatiuk, który zarazem przyznał uczciwie, że czerwona kartka dla Marka Opałacza nie zmieniła znacząco obrazu meczu.

Maciej Szmatiuk trafił do Górnika Łęczna przed sezonem
Maciej Szmatiuk trafił do Górnika Łęczna przed sezonem

[i]

- Nie pierwszy raz w historii futbolu drużyna, która jest teoretycznie osłabiona, gra dobrze, a nawet lepiej, natomiast grająca w przewadze nie potrafi tego wykorzystać. Nasza przewaga liczebna nie była widoczna, ale tak się czasami zdarza. Górnik Łęczna nie pierwszy i nie ostatni spotkał zdeterminowanego rywala, który dopóki miał siłę, to bardzo utrudniał grę[/i] - zauważył defensor.

- Szkoda tego straconego gola, bo gdyby nie on, to może my strzelilibyśmy coś w przodzie i wywieźli komplet. A tak jest jeden punkt i oby popchnął on Górnika do przodu oraz przywrócił wiarę - podsumował Szmatiuk.

Źródło artykułu:
Komentarze (2)
avatar
gregorio
12.08.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
kto sie moze wypowiadac wygraliscie z nami i co sie jaracie jezu co za ludzie  
avatar
Maniono
12.08.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
no dobra, z Wisłą Płock był jakiś strzał z połowy, z Flotą klops bramkarza, ale co z GKS-em Tychy też głupkowate bramki?