Franciszek Smuda: Mecz w Sosnowcu był próbą charakteru

Trener Wisły był zadowolony z gry swoich podopiecznych, których zmobilizował przed meczem w szatni. - Mieliśmy grać, jakby to był finał Pucharu Polski - podkreślił Smuda.

Przed spotkaniem z Zagłębiem Sosnowiec krakowski szkoleniowiec zapowiadał, że każdy zawodnik, który zlekceważy rywala od razu znajdzie się na ławce rezerwowych. Podczas przedmeczowej odprawy najwyraźniej padły podobne słowa, gdyż piłkarze Białej Gwiazdy wyszli na boisko skoncentrowani. Mimo że na początku w ich grze brakowało zamknięcia akcji - dobra obrona sosnowiczan nie pozwalała na oddawanie strzałów - to w miarę upływu czasu zdominowali spotkanie i zasłużenie zwyciężyli.

Podczas całego pojedynku przy linii bocznej obecny był Mirosław Kmieć, który przy każdej okazji przekazywał swoim podopiecznym wskazówki i uwagi dotyczące ich gry. Natomiast Franciszek Smuda w spokoju obserwował pojedynek z wysokości ławki rezerwowych. Dlaczego?

[i]

- W Sosnowcu chciałem po prostu sprawdzić charaktery piłkarzy. Od początku sobie powiedzieliśmy, że nie wychodzimy w ten sposób, jak wychodzi się na towarzyski mecz, tylko tak jakby to był finał Pucharu Polski. Chciałem zobaczyć, jakie poszczególni zawodnicy mają charaktery, bo jak nie stoi się przy linii bocznej, puszcza się zespół osamotniony, to czasami jest katastrofa. Ale w Sosnowcu moi podopieczni pokazali, że mają charakter, że to, co zostało powiedziane w szatni nie musiało być przypominane, by było realizowane -[/i] wyjaśnił trener Wisły Kraków.

Komentarze (0)