Menadżer Pawłowskiego: Oby Bartek nie musiał wracać do Polski, a to realne zagrożenie

W poniedziałek Komisja Ligi orzekła, że w sporze o Pawłowskiego racja leży po stronie Widzewa. To jednak nie kończy sprawy, a menadżer zawodnika ostrzega, że powodzenie transferu jest zagrożone.

W uzasadnieniu decyzji podano, iż transakcja wypożyczenia została przeprowadzona przed nałożeniem na łódzki klub zakazu transferowego. Sęk w tym, że Jagiellonia ma teraz 14 dni na złożenie odwołania do Najwyższej Komisji Odwoławczej PZPN. Jeśli to zrobi, gra Bartłomieja Pawłowskiego w Maladze stanie pod dużym znakiem zapytania.

Tomasz Magdziarz z Fabryki Futbolu, który reprezentuje interesy głównego zainteresowanego, ostrzega, że dalsze przepychanki mogą poskutkować powrotem piłkarza do Polski! - Mam nadzieję, że kluby wreszcie znajdą porozumienie, a jeśli nie, to niech walczą dalej, ale już bez udziału zawodnika. Kluczowe jest wydanie przez PZPN certyfikatu, by Malaga mogła uprawnić Pawłowskiego do gry. To moim zdaniem jedyne słuszne rozwiązanie, bo dlaczego on ma być  poszkodowany z powodu sporu Widzewa i Jagiellonii? - pyta retorycznie.

- W niedzielę zawodnik może zagrać z Barceloną, poza tym dobrze rokuje na przyszłość i mógłby też wzmocnić reprezentację. Tymczasem okazuje się, że przez te wszystkie zawirowania jest poważnie zagrożony powrotem do Polski, co byłoby dla niego tragedią. Z całym szacunkiem dla T-Mobile Ekstraklasy, ale Primera Division to jednak inny piłkarski świat - zaznaczył Magdziarz.

Czy tak niekorzystny rozwój wypadków faktycznie jest możliwy? - Jak najbardziej, bo do zamknięcia okienka transferowego pozostało 12 dni, a czas na złożenie odwołania jest dwa dni dłuższy. Poza tym trzeba je jeszcze rozpatrzyć. Efekt? Nawet jeśli Komisja Odwoławcza PZPN też orzeknie, że rację ma Widzew, to Malaga nie będzie mogła ostatecznie sfinalizować transferu, bo minie na to termin. Gdyby do takiej sytuacji doszło, byłoby to bulwersujące. Piłkarz jest najmniej winny, a przede wszystkim to on by ucierpiał - stwierdził menadżer.

Magdziarz zaznaczył też, że w przypadku fiaska transferu Malaga może podjąć zdecydowane działania. - Pamiętajmy, że hiszpański klub podpisał z zawodnikiem umowę na podstawie orzeczenia, że może go kupić od Widzewa. Teraz poszczególne organy zajmują różne stanowiska, przez co sprawa może wrócić do punktu wyjścia. Spodziewam się, że Malaga nie pozostawi tego bez echa. Mam jednak nadzieję, że całe zamieszanie wreszcie się skończy i piłkarz będzie mógł spokojnie kontynuować karierę - zakończył.

Źródło artykułu: