29-letni napastnik trafił do Jagi w przerwie letniej z Dolcanu Ząbki jako czołowy strzelec zaplecza T-Mobile Ekstraklasy. W czterech pierwszych meczach najwyższej klasy rozgrywkowej grał dobrze, notował asysty, ale do siatki rywali trafił dopiero w piątym oficjalnym występie w barwach białostockiego klubu.
- Statystyka, czyli dla napastnika gole, to jest rzecz najważniejsza. Myślę, że teraz będzie mi zdecydowanie łatwiej i w meczach ligowych też zacznę trafiać. Mam nadzieję, że tak jest, że trener jest ze mnie zadowolony.Z Puszczą usiadłem na ławce, ale cieszę się, że dostałem swoją szansę i dołożyłem swoją cegiełkę do awansu. Po tym pierwszym golu powinno być z górki - mówi Piątkowski, który zdobył gola niemal w ostatniej akcji meczu w Niepołomicach, wykorzystując podanie Tomasza Kupisza.
Piątkowski na starcie sezonu wygrał rywalizację o miejsce w składzie z Bekimem Balajem. Na pięć spotkań w trzech to Polak wychodził w wyjściowej "11". - W naszym zespole rywalizacja jest nie tylko w ataku. To jest z korzyścią nie tylko dla mnie i Bekima, ale dla całego zespołu. Trener ma komfort w wyborze składu i chcemy sprawić mu jak największy ból głowy w tej kwestii - tłumaczy dyplomatycznie Piątkowski.
Jagiellonia pewnie awansowała do 1/8 finału, ale jej napastnik podkreśla, że do Niepołomic nie przyjechała z jakąkolwiek obawą przed blamażem: - Przez myśl nam nawet nie przechodziła porażka i odpadnięcie z pucharu. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że to może być trudne spotkanie, bo chociażby dzień przed nami Śląsk Wrocław długo męczył się ze Stalą Stalowa Wola, ale byliśmy spokojni. Wykonaliśmy swój plan, czyli pewnie awansowaliśmy po dobrej grze.