- Przede wszystkim obecny mistrz Polski jest dużo lepiej zorganizowany niż kiedyś, dysponuje naprawdę wysokim budżetem i ma sporą grupę solidnych, a jednocześnie podobnej klasy piłkarzy - wyliczył atuty ekipy Jana Urbana Jerzy Engel.
Jak będzie wyglądać wieczorne starcie w Bukareszcie? - Naprzeciw siebie staną dwaj równorzędni rywale. Dlatego jestem zdania, że kluczowa będzie dyspozycja dnia i lepsze przygotowanie do pojedynku - dodał w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Były selekcjoner reprezentacji Polski, a także opiekun Wisły Kraków zaznaczył, że nie bez znaczenia będzie ponadto zwykły łut szczęścia. - Polskie zespoły bijące się o Champions League już kilka razy były bliskie sukcesu. Toczyły wyrównane boje, w których o wyniku decydowały niuanse. Mam wielką nadzieję, że w środę te detale przeważą szalę na korzyść Legii.
Najbliżej upragnionej fazy grupowej była Biała Gwiazda prowadzona właśnie przez Engela. W sezonie 2005/2006 odpadła dopiero w ostatniej rundzie po dogrywce w potyczce z Panathinaikosem Ateny. - Wtedy awansu pozbawił nas błąd sędziego w rewanżu w Atenach - zaznaczył szkoleniowiec, wspominając nieuznaną bramkę Marka Penksy. - Tamta Wisła - tak jak Legia - dominowała na polskich boiskach i była świetnie zorganizowana. Mam nadzieję, że teraz fortuna będzie nam już sprzyjać.
Engel nie chce porównywać obu drużyn, jednak zwrócił uwagę na jeden istotny aspekt. - W 2005 roku Biała Gwiazda straciła przed eliminacjami bardzo ważnego piłkarza - Macieja Żurawskiego. W ten sposób atak doznał istotnego osłabienia. Obecnie z Legii odszedł wprawdzie Danijel Ljuboja, ale to nie powinno aż w takim stopniu wpłynąć na zespół. Pod innymi względami nie będę tych ekip zestawiać, bo miarodajne porównanie jest w zasadzie niemożliwe. Futbol się zmienia, a część klubów, które kiedyś były całkowicie anonimowe, dziś potrafi sprawiać niespodzianki - zakończył.