Przed spotkaniem w Olsztynie nie dopuszczano myśli o kolejnej stracie punktów, zwłaszcza, że rywalem miejscowej drużyny był nie najsilniejszy beniaminek z Niepołomic. Już wyjściowe ustawienie gospodarzy wskazywało na ofensywny sposób gry, mający zagwarantować dużą liczbę okazji bramkowych i w efekcie czego premierowe zwycięstwo.
Niebiesko-biali rozpoczęli z przytupem. Już w 20 minucie młody wychowanek Vęgorii Węgorzewo Dominik Kun odważnie przedarł się w pole karne i mocnym, płaskim strzałem w długi róg pokonał Andrzeja Sobieszczyka. Bramka o dziwo nie podbudowała miejscowych, a wręcz przeciwnie, wywołała rozprężenie w szeregach defensywnych. Niezbyt pewnie na pozycji środkowego obrońcy wyglądał powracający po kontuzji Arkadiusz Koprucki. 6 minut po stracie gola Puszcza znalazła drogę do bramki rywali, ale arbiter liniowy dopatrzył się pozycji spalonej Sebastiana Janika. W pierwszej połowie swoje szanse mieli jeszcze Longinus Uwakwe w ekipie Puszczy i Grzegorz Lech ze Stomilu. Szczególnie ten drugi ładnie złożył się do strzału przewrotką, ale nie trafił w piłkę.
Kiedy na początku drugiej połowy w polu karnym Puszczy w nieprzepisowy sposób powstrzymywany był Paweł Łukasik i arbiter wskazał na 11. metr, wydawało się, że Stomil postawi kropkę nad "i". Nic bardziej mylnego. Do jedenastki podszedł sam poszkodowany i uderzył jakby od niechcenia. Sobieszczyk był gdzie być powinien i nie pozwolił piłce na przekroczenie linii bramkowej. Niewykorzystany rzut karny był punktem zwrotnym tego meczu.
Kiedy na trybunach kibice rozpamiętywali jeszcze fatalny strzał Łukasika, Tomasz Bzdęga w krótkim odstępie czasu skolekcjonował dwie żółte kartki i udał się do szatni na przedwczesny prysznic. Puszcza miała wówczas przeszło 20 minut na odrobienie strat i wiadomo było, że przyciśnie miejscowych.
W osłabieniu Stomil bronił się bardzo chaotycznie, a z linii obronnej najpewniej wyglądał Piotr Skiba, który dwukrotnie ratował gospodarzy, broniąc w sytuacjach sam na sam z napastnikami. Bramkarz nie uchronił jednak swojej drużyny od straty gola. Ten przyszedł w 82 minucie, kiedy niepilnowany Paweł Moskwik z bliskiej odległości celnie uderzył głową, dając Puszczy wyjazdowy remis.
Końcówka spotkania nie przyniosła już okazji bramkowych. Stomil zremisował czwarty kolejny mecz przed własną publicznością, a to nie wróży dobrze w kontekście walki o ligowy byt. Dzisiejszy remis z beniaminkiem to niewątpliwie strata punktów na własne życzenie.
Stomil Olsztyn - Puszcza Niepołomice 1:1 (1:0)
1:0 - Dominik Kun 20'
1:1 - Paweł Moskwik 82'
Składy:
Stomil Olsztyn: Piotr Skiba - Janusz Bucholc, Rafał Remisz, Arkadiusz Koprucki, Kamil Hempel, Paweł Głowacki, Dominik Kun (89' Bartosz Papka), Łukasz Jegliński, Grzegorz Lech (78' Daniel Michałowski), Tomasz Bzdęga, Paweł Łukasik (74' Piotr Łysiak).
Puszcza Niepołomice: Andrzej Sobieszczyk - Damian Szymonik, Marcin Biernat, Arkadiusz Lewiński, Michał Mikołajczyk, Longinus Uwakwe (71' Wallace Benevente), Łukasz Nowak (70' Bartosz Biel), Dawid Kałat (87' Paweł Strózik), Mateusz Cholewiak, Paweł Moskwik, Sebastian Janik.
Żółte kartki: Głowacki, Łukasik, Bucholc, Bzdęga (Stomil) oraz Nowak (Puszcza).
Czerwona kartka: Bzdęga /69' za drugą żółtą/ (Stomil).
Sędzia: Dawid Piasecki (Słupsk).