Franciszek Smuda: Jesteśmy naładowani

W czwartek piłkarze Lecha Poznań zagrają jeden z najważniejszych meczów w tym sezonie. Na własnym stadionie rywalizować będą z Austrią Wiedeń o awans do fazy grupowej Pucharu UEFA. Pierwsze spotkanie wygrali Austriacy 2:1, co mimo wszystko stawia Kolejorza w całkiem dobrej sytuacji, bowiem wystarczy mu wygrana 1:0. Trener Franciszek Smuda chce jednak, aby jego zespół zdobył więcej goli.

Spotkanie w Wiedniu nie ułożyło się po myśli Lecha. Przewagę mieli gospodarze, którzy mogli to spotkanie wygrać. Ostatecznie wynik dla poznaniaków nie jest najgorszy, bowiem mają w perspektywie rewanż na własnym boisku. Teoretycznie wystarczy im zwycięstwo 1:0, jednak Franciszek Smuda woli nie ryzykować. - Jedna bramka nam nie wystarczy. Przeciwnik może w każdej chwili wyrównać i wtedy odpadniemy - twierdzi szkoleniowiec Lecha. - Jeśli chcemy zdobywać bramki to musimy od początku zaatakować i grać szybko oraz agresywnie.

Lechici będą niesieni dopingiem około 24. tysięcy kibiców, którzy na pewno stworzą niesamowitą wrzawę. Jest to kolejny atut, który przemawia za tym, że to Lech znajdzie się w fazie grupowej. - Na pewno nie będzie to dla nas spacerek, ale jesteśmy mocno naładowani na to spotkanie i damy z siebie wszystko - zapewnia Smuda.

Szkoleniowiec Lecha zdaje sobie sprawę, że Austria od początku będzie grała defensywnie i liczyła na kontrataki oraz stałe fragmenty gry, które okazały się kluczem do sukcesu w Wiedniu. - Austria na pewno nie zagra otwartej piłki. W Wiedniu też nie poszli na wymianę ciosów, tylko starali się nas kontratakować i wykorzystywać stałe fragmenty gry - uważa "Franz".

Austria od pierwszego meczu wygrała trzy spotkania ligowe i została liderem austriackiej Bundesligi. Franciszek Smuda jednak się tym nie martwi specjalnie. - My też z meczu na mecz gramy coraz lepiej. Wygraliśmy wszystkie spotkania od tamtego czasu i strzeliliśmy sporo bramek - mówi trener poznaniaków.

Podczas wtorkowego treningu spora grupa piłkarzy Lecha ćwiczyła rzuty karne. Smuda ma jednak nadzieje, że do nich nie dojdzie i wszystko rozstrzygnie się w regulaminowym czasie gry. - Nie chciałbym, żeby doszło do rzutów karnych, bo to jest loteria. Trzeba być jednak na wszystko przygotowanym - dodaje Smuda.

W meczu w Wiedniu olbrzymia krytyka spadła na sędziego Cüneyta Cakira, który podjął wiele błędnych decyzji na korzyść Austrii. Szkoleniowiec Lecha ma nadzieję, że w rewanżowym spotkaniu poziom sędziowania będzie o wiele wyższy. Najprawdopodobniej tak się stanie, bo mecz poprowadzi bardziej renomowany Costas Kapitanis z Cypru.

Spotkanie Lecha z ŁKS w minionej kolejce obserwowali wysłannicy wiedeńskiego klubu. - Nie wiem do jakich wniosków doszli, bo nie czytałem tamtejszej prasy - zakończył Franciszek Smuda.

Źródło artykułu: