- Nie uważam, żeby pierwszy mecz postawił nas pod ścianą. Jednobramkowa strata z pewnością jest do odrobienia. Jeśli tylko zagramy z maksymalnym zaangażowaniem i na miarę swoich umiejętności, to powinniśmy wywalczyć wynik, który zagwarantuje nam udział w fazie grupowej - powiedział serwisowi SportoweFakty.pl Marek Pogorzelczyk.
Czy Kolejorz będzie potrafił podjąć walkę ze zdeterminowaną Austrią? - Rywale nieco zaskoczyli nas w pierwszym spotkaniu, bo pozwoliliśmy im rozwinąć skrzydła. Myślę, że w rewanżu kluczem do awansu będzie taka gra jak przeciwko Grasshoppers Zurych, gdzie od początku narzuciliśmy rywalowi swoje warunki i zneutralizowaliśmy jego atuty. Jeśli to będzie funkcjonować, to powinno być dobrze. Trener Smuda ma w składzie na tyle uniwersalnych zawodników, że w praktyce każdy z nich może zdobyć gola. Pewnym mankamentem w pierwszym meczu był fakt, że oba gole dla Austrii padły w taki sam sposób po stałych fragmentach gry. Te sytuacje zostały jednak zanalizowane, zawodnicy są już na nie wyczuleni i myślę, że po raz rugi podobnych błędów nie popełnią - dodał dyrektor sportowy Kolejorza.
Sporym problemem poznaniaków są jednak kontuzje. Lech przystąpi do spotkania z Austrią bez kilku obrońców. - To z pewnością ogranicza możliwości trenera, bo zmniejsza się ilość wariantów, w jakich można zagrać. Przy tylu urazach trudno też oszczędzać siły niektórych piłkarzy, a jak wiadomo przy grze co trzy dni jest to dość ważne. Ale nie przejmujemy się tym. Awans jest celem nadrzędnym. Musimy go osiągnąć i to najlepiej w regulaminowych 90 minutach. Dogrywka bądź konkurs rzutów karnych nie są wskazane choćby dlatego, że już w niedzielę gramy z Legią Warszawa, a to będzie kolejny bardzo ważny mecz dla Lecha - zakończył Pogorzelczyk.