Gospodarze maszerują w górę tabeli - relacja z meczu Górnik Łęczna - GKS Katowice

Boisko wydarzenia układały się po myśli gospodarzy, którzy nie zaprezentowali się z najlepszej strony. Mimo wszystko zwyciężyli i przybliżyli się do czołówki.

Już w 5. minucie Górnik Łęczna objął prowadzenie. Z rzutu rożnego dobrze dośrodkował Paweł Zawistowski, a stojący na 8. metrze Łukasz Zwoliński mocnym strzałem posłał piłkę do siatki. Wymarzony początek wyraźnie rozluźnił gospodarzy, którzy oddali inicjatywę przeciwnikowi.

GKS Katowice dłużej utrzymywał się przy piłce i w 19. minucie był bliski wyrównania. Atomowe uderzenie Przemysława Pitrego z dystansu trafiło jednak w spojenie. Chwilę później łęcznianie kompletnie pogubili się w defensywie i w sytuacji sam na sam z Sergiuszem Prusakiem znalazł się Tomasz Wróbel, jednakże trafił wprost w golkipera.

Gdy katowicki zespół rozwinął skrzydła i kwestią czasu wydawało się wyrównanie, nieoczekiwanie błąd popełnił Łukasz Budziłek. 22-letni bramkarz przed polem karnym nieprzepisowo zatrzymał Sebastiana Szałachowskiego i arbiter ukarał go czerwoną kartką. Na murawie pojawił się Rafał Dobroliński, dla którego był to debiut w GKS a zarazem w I lidze.

Budziłek osłabił drużynę z Katowic już w 35. minucie
Budziłek osłabił drużynę z Katowic już w 35. minucie

Po przerwie odważniej zaatakował Górnik, ale jego napór trwał raptem kilka minut. W tym czasie wymarzoną okazję do podwyższenia na 2:0 zmarnował Zwoliński. Liczebna przewaga gospodarzy była niedostrzegalna. GKS z olbrzymią ambicją dążył do wyrówania, lecz w kluczowych momentach brakowało mu precyzji.

Zielono-czarni zadbali o to, by końcówka nie przyniosła niepotrzebnej nerwowości. W 77. minucie Nikolajs Kozacuks kapitalnym podaniem obsłużył Zwolińskiego, a ten mocnym strzałem przy słupku podwyższył wynik. Nie minęło 120 sekund a przepiękny strzał z rzutu wolnego oddał Tomasz Nowak, czym rozstrzygnął losy meczu.

W ostatnich minutach GKS był już pogodzony z porażką i atakował bez przekonania. Z kolei łęczyński zespół dążył do kolejnych bramek, ale rezultat już nie uległ zmianie.

Po meczu powiedzieli:

Kazimierz Moskal (trener GKS-u): Na pewno nie tak wyobrażałem sobie debiut. Nie mam nic specjalnie ciekawego do powiedzenia, bo trudno cokolwiek powiedzieć jeśli przegrywa się 0:3. Myślę, że Górnik zasłużenie wygrał to spotkanie. Ja mam tylko wątpliwości co do tej czerwonej kartki, którą otrzymał Łukasz Budziłek. Chciałbym zobaczyć to w telewizji, nie chcę oceniać. Boli ta porażka. Nie wiem czy na szczęście, ale mamy dwa tygodnie do następnego meczu. Osobiście wolałbym zagrać go w środę.

Jurij Szatałow (trener Górnika): To był bardzo trudny mecz. Trudno powiedzieć czy ta czerwona kartka ułatwiła nam grę. Bramka zdobyta w pierwszych minutach strasznie nas uśpiła. W ogóle zakładaliśmy nie taką grę. Byliśmy śpiący, nie realizowaliśmy tego, co chcieliśmy. W końcówce moi zawodnicy złapali więcej luzu, zespół z Katowic był już podmęczony, bo w 10 nie jest tak łatwo grać. Moi podopieczni dążyli do celu do końca meczu. Muszę podkreślić, że nasi kibice pomagają nam. Dopingują nas przez cały mecz, więc łatwiej gra się na tym stadionie.

Górnik Łęczna - GKS Katowice 3:0 (1:0)
1:0 - Zwoliński 5'
2:0 - Zwoliński 77'
3:0 - Nowak 79'

Składy:

Górnik: Prusak - Tadrowski, Szmatiuk, Bielak, Sasin - Bonin (61' Niedziela), Nowak, Zawistowski (74' Kozacuks), Nikitović, Szałachowski (84' Wiązowski) - Zwoliński.

Sandecja: Budziłek - Sadzawicki (75' Cholerzyński), Kamiński, Jurkowski, Pietrzak - Wróbel (67' Chwalibogowski), Duda, Wołkowicz, Fonfara, Figiel (38' Dobroliński) - Pitry.

Żółte kartki: Nikitović, Szałachowski, Tadrowski (Górnik) oraz Chwalibogowski, Wołkowicz (GKS).

Czerwona kartka: Budziłek /35' za faul/ (GKS).

Sędzia: Marcin Szrek (Kielce).

Widzów: 2000.

Komentarze (0)