Collins John pewny siebie. "Piast powinien być zadowolony, że mnie ma"

W niedzielnym meczu Piasta Gliwice ze Śląskiem Wrocław, w barwach Piastunek zadebiutował Collins John. Jest to były piłkarz m.in. angielskiego Fulham Londyn.

Zawodnik w niedzielę rozegrał swoje pierwsze spotkanie w T-Mobile Ekstraklasie. Przebywał na boisku przez kilka minut, ale po jego grze było widać, że ma ogromne umiejętności. Jak on sam czuł się na placu gry? - Czułem się dobrze. Wprawdzie miałem nadzieję, że zagram dłużej, ale ten czas, który dostałem też był w porządku. Jestem szczęśliwy, że w końcu zagrałem w meczu ligowym - opisał Collins John, napastnik Piasta Gliwice.

Sam mecz zakończył się wynikiem 1:1 i wydaje się, że taki rezultat nie krzywdzi ani Piasta, ani . - Wydaje mi się, że po pierwszej połowie Śląsk powinien prowadzić, ponieważ miał ku temu kilka okazji. Mogą żałować, że ich nie wykorzystali. Jednak po zmianie stron to my byliśmy lepszym zespołem. Generalnie, myślę, że remis jest wynikiem sprawiedliwym - stwierdził były piłkarz .

Od ponad trzech lat John nie grał w piłkę na najwyższym poziomie. Przez ostatnie kilka sezonów rozegrał łącznie osiem spotkań, ani razu nie wpisując się na listę strzelców. W Gliwicach wyciągnięto jednak do niego rękę i dano szansę na odbudowanie dawnej formy. - Jestem szczęśliwy, że otrzymałem szansę. Jednak nie mam czterdziestu pięciu lat, tylko dwadzieścia siedem. Zatem Piast również powinien być zadowolony, że mnie ma. Dlatego wszyscy jesteśmy usatysfakcjonowani, nie tylko ja, nie tylko mój klub, a obie strony mają powody do radości. Podpisałem kontrakt na dwa lata i chcę dać Piastowi wszystko, co mam najlepsze. Chcę grać jak najlepiej - podkreślił snajper.

Po takiej przerwie w regularnym graniu, nasz rozmówca ma tylko jeden cel: występować w każdym meczu. - W tej chwili skupiam się na tym, aby grać w każdym spotkaniu i ciężko na to pracuję. Mam nadzieję, że będę dostawał jak najwięcej szans, za które będę odwdzięczał się dobrą postawą na boisku - zakończył wychowanek VV DES Nijverdal.

Źródło artykułu: