Wrocławianie zremisowali na wyjeździe z Piastem Gliwice 1:1. Wynik z pewnością nie krzywdzi żadnej ze stron, ale gdyby goście w pierwszych minutach byli skuteczniejsi, to Piastunki miałyby problem ze zdobyciem choćby punktu. - Po raz kolejny stworzyliśmy sobie sporo sytuacji. W poprzednich meczach również mieliśmy ich dużo, chociażby na Pogoni. Fajnie jednak, że one w ogóle są, tylko trzeba je zacząć wykorzystywać - powiedział Krzysztof Ostrowski, obrońca Śląska Wrocław. - Trzeba na pewno pochylić czoła wszystkim chłopcom, którzy grali, którzy byli z nami, ale też tym, którzy nie weszli. Dwa dni po ciężkim meczu z Sevillą daliśmy radę i graliśmy dobrze. Szkoda może tych dwóch straconych punktów, ale trzeba się cieszyć z tego, co jest - dodał.
Pierwsza połowa należała do Śląska, druga do gospodarzy. Zatem czy wynik końcowy jest rezultatem sprawiedliwym? - Nie wiem jak to wyglądało z trybun. Z naszej perspektywy to myśmy się dłużej utrzymywali przy piłce. Może było więcej kopania, ale sądzę, że i tak stworzyliśmy sobie więcej okazji, niż Piast. Nie oddawaliśmy strzałów i tu to było widoczne, jednak dochodziliśmy do sytuacji, gdzie trzeba było jedynie uderzyć. Byliśmy kilka razy na czystej pozycji i należało tylko zdobyć bramkę - skomentował defensor.
Po trafieniu dla Wojskowych, piłkarze niebiesko-czerwonych mieli pretensje do sędziego. Ich zdaniem w momencie podania znajdował się na pozycji spalonej. - Ciężko mi się odnieść do tej sytuacji. Mieliśmy taki sam widok na tę akcję, jak zawodnicy Piasta. Może ci co byli bliżej, widzieli to lepiej. Powtórki na pewno wszystko wyjaśnią. W każdym razie trzeba cieszyć się z tego co jest i stwarzanych okazji - zakończył były gracz .