Legia rozwija marketing

W sobotę 4. października na Legii odbędzie się dzień otwarty dla kibiców. Wzorem wielkich zagranicznych klubów, również działacze polskich klubów wychodzą "do kibiców".

Piotr Zarzycki
Piotr Zarzycki

Jeżeli chodzi o marketing w Polsce zdecydowanym liderem w tej dziedzinie jest poznański Lech. Bogata oferta klubowego sklepu, czy słynna już akcja rozsyłania ulotek zapraszających na mecz, na terenie całego województwa, zrobiły swoje. Dziś Lech nie ma problemu z zapełnieniem największego ligowego obiektu w Polsce. Dobry sklep z pamiątkami posiada również Wisła Kraków. Ostatnio pewne kroki w kierunku popularyzacji klubu poczyniła Legia Warszawa.

Od jakiegoś czasu działacze stołecznego klubu organizują dni otwarte dla swoich kibiców. Kolejny będzie miał miejsce w najbliższą sobotę. W takich imprezach może wziąć udział każdy kibic, a mają one na celu zainteresowanie kibica klubem, tak aby w przyszłości odwiedzał stadion czy kupował wyroby z klubowym logo. Program sobotniej imprezy przewiduje m.in. obejrzenie treningu drużyny, klubowego muzeum, czy zaprezentowanie makiety nowego stadionu. Będzie można również zakupić pamiątki klubowe, czy wyrobić kartę kibica potrzebną do kupienia biletu na mecze w Warszawie. Dla najmłodszych przewidziano wiele zabaw i atrakcji, a także nabór do młodzieżowych drużyn Legii.

To nie pierwsze tego typu działania warszawskich działaczy. Wcześniej otwarto nowy sklepik klubowy, gdzie zakupić można oprócz tradycyjnych koszulek czy szalików, takie gadżety jak głośniki, karty pamięci czy podkładki pod mysz z klubowym znakiem. Na rynek wprowadzono napój energetyczny, a ostatnio linie produktów szkolnych, w których znajdziemy m.in. zeszyty czy teczki. Wydaje się więc, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Ale póki co efektów tych działań nie widać.

Dla Legii największym problemem w tym temacie - paradoksalnie - jest herb. A właściwie obecne logo wprowadzone przez działaczy. Obecnego logo nie akceptuje zdecydowana większość kibiców, którzy utożsamiają się ze starym, znanym od wielu lat herbem. Do tego dochodzi konflikt między kibicami a działaczami. Te i inne przyczyny są powodem tego, że dziś Legia notuje minimalne wpływy z tytułu pamiątek. Inną sprawą są już wysokie ceny biletów, praktycznie brak reklamy meczów, oraz brak atmosfery znanej z lat ubiegłych. Te czynniki wpływają z kolei na bardzo niską frekwencję na stadionie, a więc małe wpływy z biletów.

A jak to wyglądało przy Łazienkowskiej jeszcze kilka lat temu? Poprzednie władze również nie wykonywały wielkiej pracy w reklamowaniu meczu. Spotkanie reklamowali kibice, zachęcając do przyjścia na stadion np. wywieszając w całym mieście mnóstwo motywujących plakatów. Dużą role odegrały również media kierowane przez kibiców. Po za tym jeszcze nie tak dawno w Warszawie panowała prawdziwa "moda na Legię". Na stadion chcieli przychodzić niemal wszyscy. Głównie nie z powodu wspaniałego widowiska piłkarskiego, bo nie oszukujmy się, w Polsce to ciągle raczej rzadkość. Tłumy ściągały na stadion głównie z powodu wspaniałych przedstawień na trybunach - kolorowych opraw i głośnego śpiewu. Dziś takich rzeczy przy Łazienkowskiej nie ma. Klubowe pamiątki kupowano w sklepiku, z którego klub nie czerpał wpływów. I właśnie to postanowiły zmienić obecne władze rejestrując nowe logo, oraz zastrzegając je znakiem towarowym. Póki co jedyny efekt tego zabiegu to fakt, że dziś na pamiątkach nie zarabiają: właściciel praw do historycznego herbu, a więc bankrutujący CWKS, oraz właściciel klubu i obecnego logo, a więc inwestor ITI.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×