O ile piłkarsko Śląsk Wrocław prezentuje się bardzo dobrze, to sytuacja wewnątrz klubu jest niesamowicie skomplikowana. Pomoc w jej wyjaśnieniu znajdujemy na oficjalnej stronie internetowej miasta Wrocław, wroclaw.pl.
Większościowym właścicielem (ok. 51% akcji) Śląska Wrocław jest należąca do Zygmunta Solorza cypryjska spółka Bitell Holdings Limited, drugim współwłaścicielem jest miasto Wrocław (ok. 48% akcji). W ostatnich dwóch latach miasto na działalność klubu przekazało około 28 mln zł. W tym czasie Bitell Holdings nie przelał ani złotówki - czytamy na stronie miasta.
- Duża część tej kwoty (12 mln zł) stanowi pożyczka udzielona klubowi przez miasto za zgodą Rady Nadzorczej, w której większość mają przedstawiciele cypryjskiej spółki. Miasto - zgodnie z wewnętrznymi ustaleniami - założyło połowę tej sumy za większościowego partnera. Pieniądze miały być zwrócone do końca zeszłego roku. Niestety mimo starań władz miasta, by rozwiązać problem, właściciele spółki nie chcą wywiązać się z podjętych zobowiązań wobec Śląska i Wrocławia. Tym samym Bitell Holdings doprowadził do prawdziwego zarządczego pata. Sami nie zamierzają dokładać do funkcjonowania Śląska, a odmową zwrotu pieniędzy do klubowej kasy oraz blokowaniem zamiany długu klubu wobec miasta na akcje, uniemożliwiają Wrocławiowi dalsze finansowanie WKS-u - informuje miasto Wrocław.
Teraz Piotr Waśniewski, prezes piłkarskiego Śląska, do właścicieli klubu wysłał specjalne pismo w którym mowa o tym, że jeśli się nie zmieni się sytuacja finansowa, to wkrótce spółkę czeka upadłość. Miasto znalazło jednak wyjście z całej sytuacji.
Władze Wrocławia wynajęły poznańską kancelarię mecenasa Jacka Masioty, wyspecjalizowaną w prawie dotyczącym spółek sportowych. Ta kilka tygodni temu rozpoczęła specjalne działania, które mają na celu przejęcie klubu przez miasto lub pojawienie się strategicznego inwestora zapewniającego funkcjonowanie klubu - takim inwestorem, zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami może być też Bitell Holdings. Co teraz?
- Na wniosek miasta sąd wyznaczy w Śląsku zarządcę przymusowego, który w kwestiach finansowych zastąpi dotychczasowy zarząd (który będzie zajmował się wyłącznie sprawami sportowymi). Zarządca dokona wyceny majątku spółki i wystawi go na licytację. Tu możliwe są dwa scenariusze. Korzystając z powołanej już w porozumieniu z władzami Wrocławia nowej spółki Wojskowy Klub Sportowy Śląsk S.A., miasto staje się właścicielem WKS-u kupując klub wraz z licencją na grę w Ekstraklasie i wykorzystując do tego wyłącznie posiadane wierzytelności. Byłaby to więc swego rodzaju transakcja bezgotówkowa. Dzięki sprytnemu zabiegowi, nie angażując żadnych nowych środków władze Wrocławia stają się praktycznie wyłącznym właścicielem klubu i rozwiązują kwestię zadłużenia. Drugi scenariusz jest następujący: w czasie licytacji pojawia się inwestor, który wygrywa licytację. Tym inwestorem może być oczywiście Bitell Holdings, który staje się właścicielem całości nowej spółki, a równocześnie spłaca dług klubu wobec miasta, przejmując Śląsk. Analizując dotychczasowy rozwój wypadków należy ostatni scenariusz odnotować, choć trudno uznać go za bardzo prawdopodobny. Tak samo mało prawdopodobne jest to, że Bitell Holdings przeleje na konto klubu ponad 12 mln złotych, umożliwiając mu spłatę zadłużenia i tym samym przerwie procedurę ustanowienia zarządcy przymusowego - czytamy na oficjalnej stronie Wrocławia.
Najbardziej prawdopodobne rozwiązanie to przejęcie klubu przez miasto Wrocław. Choć teoretycznie piłkarze przejdą do nowej spółki, to w praktyce będzie to wciąż ten sam WKS Śląsk Wrocław.
Klub dalej będzie mógł występować w T-Mobile Ekstraklasie na swojej własnej licencji będzie miał wyłączne prawo do barw i herbu oraz będzie kontynuował piękną historię, budowaną szczególnie intensywnie w ostatnich latach. Potem władze Wrocławia poszukają zapewne nowego inwestora, który docelowo w całości przejmie Śląsk Wrocław. Miasto pozostawi sobie tylko coś na kształt "złotej akcji", by mieć pewność, że nikt nie wycofa klubu z ekstraklasowych rozgrywek.
- Decyzja o uruchomieniu tej prawno-sądowej operacji, której celem jest ratowanie piłkarskiego Śląska, jest jedną z najtrudniejszych w ciągu ponad 10 lat sprawowania przeze mnie urzędu. To procedura skomplikowana i ryzykowna. Zdecydowaliśmy się na nią, ponieważ chcemy zapewnić stabilną przyszłość klubu. Nie po to zaangażowaliśmy się w odbudowę Śląska w 2007 roku, by teraz, gdy wreszcie odnosi sukcesy pozwolić mu upaść. Historia WKSu jest ściśle spleciona z historią naszego miasta. Śląsk Wrocław to symbol, którego nie wolno zniszczyć - mówi na łamach wroclaw.pl Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia.