Levy na trybunach, Barylski dał radę?

Stanislav Levy spotkanie Śląska Wrocław z Lechem Poznań musiał obejrzeć z trybun. Na ławce trenerskiej zastąpił go nominalny drugi szkoleniowiec, Paweł Barylski. Śląsk pokonał Kolejorza 2:0.

Stanislav Levy po spotkaniu z Piastem Gliwice otrzymał karę i przez dwa kolejne mecze nie może zasiadać na ławce trenerskiej Śląska Wrocław. Pierwsza z tych potyczek wypadła akurat w sobotę, gdy drużyna WKS-u na własnym stadionie mierzyła się z Lechem Poznań. W związku z tym Levy trafił na trybuny, a zespół prowadził Paweł Barylski. - Zawsze tak jest, że mecz rozpoczyna się od pierwszego dnia po skończonym ostatnim pojedynku. Samo spotkanie już jest kwintesencją tego wszystkiego, co zrobiliśmy w trakcie tygodnia podczas treningów i analiz. Trener Stanislav Levy miał nad tym całkowitą pieczę, zabrakło go tylko na ławce. Oczywiście zawsze to jest problem, bo kiedy brakuje szefa, to organizacja zawsze trochę inaczej funkcjonuje. Poradziliśmy sobie i najważniejsze, że osiągnęliśmy cel - skomentował nominalny drugi trener zielono-biało-czerwonych.

Wrocławianie po dobrym spotkaniu Kolejorza pokonali 2:0. - Przede wszystkim chciałem podziękować kibicom, że w tak licznym gronie stawili się na tym stadionie. Spotkały się ze sobą dwa zespoły preferujące ofensywny styl gry. Zarówno jeden, jak i drugi stwarzał okazje, ale wygrała drużyna, która w moim odczuciu był skuteczniejsza. Lech miał dobre okazje, a nasi zawodnicy próbowali walczyć nawet w sytuacjach beznadziejnych, by wywrzeć choćby minimalną presję - zaznaczył Barylski.

Co ciekawe, przeciwko Kolejorzowi na prawej stronie pomocy wystąpił nominalny defensywny pomocnik, Tomasz Hołota. Ten zawodnik wpisał się nawet na listę strzelców. - Tomek Hołota jest młodym i uniwersalnym piłkarzem. Jest przyporządkowany do środka pola, ale może grać i na skrzydle. Pamiętam, że w podobnym wieku Mirosław Szymkowiak grał na wielu pozycjach i to spowodowało, że stał się lepszym piłkarzem - podsumował Paweł Barylski.

Komentarze (0)