Niedzielna potyczka przy Łazienkowskiej będzie Ryszarda Stańka okazją do sentymentalnej podróży. Świetny przed laty pomocnik występował zarówno w Górniku Zabrze, jak i w Legii Warszawa. Ze stołeczną drużyną sięgnął po Puchar i Superpuchar Polski.
Ani razu nie było mu dane zdobyć mistrzostwa kraju, choć dwukrotnie był tego bliski. - Mecze Legii z Górnikiem zawsze były wyjątkowe. W Warszawie zostałem zresztą pozbawiony mistrzostwa Polski - wspomina Staniek.
- To co wtedy zrobił z Górnikiem sędzia Redziński do dziś burzy we mnie krew. Zabrzanie byli lepsi, a wygrywając w Warszawie mogli się cieszyć z mistrzowskiej korony. Sędzia wyrzucił jednak z boiska trzech piłkarzy Górnika, żeby tylko ten mecz nie zakończył się naszym zwycięstwem i mistrzowska patera nie pojechała na Śląsk - dodaje zawodnik, który wkrótce przeniósł sie do Osasuny Pampeluna.
Po powrocie z Hiszpanii Staniek zakotwiczył przy Łazienkowskiej, a potem znów stracił mistrzostwo kraju. - Pamiętam, że przed meczem z Widzewem Łódź, który decydował o tytule zaproponowano nam kilkaset tysięcy marek, żeby to spotkanie odpuścić. Odmówiłem, ale mecz i tak przegraliśmy. Mam wątpliwości, czy to spotkanie było czyste, ale do dziś nie wiem kto ten wynik "puścił" - przekonuje były reprezentant Polski.
Najbliższe spotkanie nawiąże do lat świetności obu klubów. Po siedmiu kolejkach Legia i Górnik mają po piętnaście punktów i w tabeli różni je jedynie bilans bramowy przemawiający na korzyść warszawskiej drużyny. - Z pewnością będzie to ciekawe widowisko, Górnik gra dobrą piłkę, zajmuje drugie miejsce w tabeli i na pewno nie stoi na straconej pozycji. Z kolei Legia, zwłaszcza w pierwszej połowie meczu z Lazio, pokazała bardzo dobry futbol. Poza tym na pewno ma mocniejszy skład, większy potencjał piłkarski. W tej sytuacji chciałbym, by był remis - przyznaje Staniek.
- Górnik to dla mnie pozytywne zaskoczenie. Wiosna była bardzo nieudana, ale zabrzanie się odbudowali i grają teraz bardzo fajną piłkę. Pochodzę ze Śląska, grałem wiele lat w Górniku i zawsze kibicowałem temu klubowi. Potem moje losy ułożyły się tak, że trafiłem do Legii, gdzie też zostawiłem sporo przyjaciół. W niedzielę będę jednak trzymał kciuki za Górnika - zapewnia srebrny medalista z Barcelony.