Napastnik Górnika nie może spać spokojnie? "Będzie mi się to śniło po nocach"

Szymon Skrzypczak meczem z Koroną Kielce zadebiutował w wyjściowej jedenastce Górnika Zabrze. Już w pierwszej akcji napastnik mógł wpisać się na listę strzelców, ale zmarnował świetną okazję.

Pierwszy mecz w barwach Górnika Szymon Skrzypczak zaliczył w niedawnej potyczce z Miedziowymi. - Kilkadziesiąt sekund w meczu z Zagłębiem Lubin mnie nie satysfakcjonowało, choć cieszę się, że zadebiutowałem w meczu właśnie przeciwko swojej byłej drużynie. Bardzo się ucieszyłem, że dostałem szansę gry w Kielcach od pierwszej minuty - mówi napastnik zabrzan.

Po końcowym gwizdku sędziego Skrzypczak miał jednak powody do niezadowolenia. Na początku meczu stanął przed świetną okazją bramkową. Po dograniu Łukasza Madeja stanął z piłką w polu karnym sam naprzeciwko Zbigniewowi Małkowskiemu, ale uderzana przez niego piłka trafiła wprost w interweniującego bramkarza.

- Miałem najlepszą z możliwych sytuacji do zdobycia gola. Strzeliłem najgorzej, jak mogłem. Ta sytuacja będzie mi się śniła po nocach. Nie ukrywam, że w dalszej części meczu myślałem przede wszystkim o tej akcji - kiwa głową piłkarz śląskiej.

Górnik musiał zadowolić się punktem wywiezionym z trudnego terenu w Kielcach. Za dobrą metę drużyna Adama Nawałki musi wziąć jednak fakt, że to pierwsza zdobycz w siódmym meczu na stadionie przy Ściegiennego, wieńcząca serię sześciu porażek z rzędu.

- Nastawialiśmy się na trudny mecz, choć wiadomo przyjechaliśmy po trzy punkty. Stoczyliśmy zacięty pojedynek, zakończony remisem i ten punkt musimy szanować - przekonuje gracz drużyny z Roosevelta.

Więcej newsów z świata futbolu znajdziesz na naszym profilu na Facebooku!

Komentarze (0)