Majstersztyk Nowaka (relacja)

GKS Bełchatów zasłużenie pokonał na własnym stadionie piłkarzy Ruchu i przeskoczył chorzowian w tabeli. Niebiescy nie potrafią w bieżącym sezonie zdobyć gola na wyjeździe. Co więcej, w ekstraklasie nie trafili do siatki od 270 minut. Gospodarze z kolei wygrali trzeci mecz ligowy z rzędu.

W sobotni wieczór na stadionie przy ul. Sportowej w Bełchatowie mieliśmy powtórkę z rozrywki. W ubiegłym sezonie GKS pokonał u siebie Ruch 2:0, po golach zdobywanych w doliczonym czasie gry. Niemal kopię scenariusza meczu sprzed kilku miesięcy zobaczyliśmy w chłodny październikowy wieczór, z tą różnicą, że gospodarze do siatki trafili tylko raz.

Szukający optymalnego rozwiązania trener w dalszym ciągu przestawia swoich piłkarzy. Tym razem wszechstronny Tomasz Brzyski zagrał w ataku. Kolejny raz w składzie chorzowian zabrakło ich najskuteczniejszego strzelca Marcina Sobczaka. W zespole GKS od pierwszych minut zagrali za to ich najgroźniejsi zawodnicy: Łukasz Garguła, Dawid Nowak oraz bohater z meczu z Odrą w Wodzisław Honduranin Carlos Costly.

Od pierwszych minut uwidoczniła się przewaga bełchatowian, którzy wygrali walkę w środku pola. Spotkania z GKS do udanych nie zaliczy Maciej Scherfchen, który zbyt często zagrywał niedokładnie w kierunku partnerów. Dużo lepiej prezentowała się za to para stoperów Ruchu Rafał Grodzicki - Grzegorz Baran.

Gospodarze po raz pierwszy zagrozili bramce Ruchu w 9. minucie. Po wrzutce z rzutu wolnego główkował Tomasz Jarzębowski, ale Krzysztof Pilarz sparował piłkę na róg. Sześćdziesiąt sekund później po groźnej kontrze z czternastu metrów strzelał Piotr Ćwielong, ale Krzysztof Kozik pewnie złapał to uderzenie.

Bardzo dobrą okazję do zdobycia gola gospodarze mieli w 13. minucie. Techniczny strzał bardzo dobrze grającego Łukasza Garguły z rzutu wolnego z dwudziestu metrów trafił w poprzeczkę. W tej części gry bełchatowianie starali się szybko grać piłką. Niebiescy z kolei nastawili się na grę z kontrataku i w 25. minucie świetną okazję zmarnował Brzyski, który zamiast podawać niecelnie strzelił sprzed pola karnego. Po chwili do bramki gospodarzy trafił Ćwielong, ale sędzia słusznie gola nie uznał dopatrując się spalonego.

W 35. minucie kolejny raz z bardzo dobrej strony pokazał się Garguła, którego uderzenie z ponad dwudziestu metrów złapał Pilarz. Pomocnik reprezentacji Polski stwarzał największy zamęt w środku pola, ale efektu bramkowego dobra gra piłkarza Bełchatowa nie przynosiła. W doliczonym czasie pierwszej połowy GKS w końcu zdobył gola. Wydawało się, że chorzowianie spokojnie dotrwają do przerwy, ale chwila nieuwagi kosztowała i utratę bramki.

Po dalekim wybiciu piłki przez defensorów Ruchu futbolówka momentalnie wróciła na połowę gości, gdzie Patryk Rachwał zagrał do Nowaka, który w sytuacji sam na sam przelobował z szesnastu metrów wybiegającego z bramki Pilarza i zapewnił gospodarzom prowadzenie. Bardzo ładny i zasłużony gol dla gospodarzy ułożył scenariusz gry po przerwie.

W drugiej odsłonie chorzowianie zmuszeni zostali do odrabiania strat. Starali się to wykorzystać bełchatowianie, którzy nastawili się na grę z kontrataku. Po jednym z nich w 49. minucie Piotr Kuklis zamiast strzelać z ośmiu metrów chciał zagrywać do Costlego i piłkę ostatecznie przejęli chorzowianie. Sześć minut później groźne uderzał Rachwał, ale futbolówka po nodze Michała Pulkowskiego minęła bramkę wychodząc na korner.

W 58. minucie mogła paść kuriozalna bramka. Po dośrodkowaniu Niebieskich z prawej strony niewiele brakowało, aby Jacek Popek głową pokonał własnego bramkarza. Jednak czujny Kozik desperacką interwencją złapał piłkę tuż przed linią bramkową.

W drugiej odsłonie optyczną przewagę posiadali goście, ale defensywa gospodarzy była czujna i zawodnicy Ruchu nie potrafili stworzyć sobie pod bramką drużyny prowadzonej przez Pawła Janasa dogodnej okazji do zdobycia bramki.

Jedynymi godnymi odnotowania sytuacjami były strzał Brzyskiego w 80. minucie, który bardzo dobrze obronił golkiper Bełchatowa. Dodajmy, że Kozik przez pewien czas trenował z juniorami Ruchu. Minutę po uderzeniu "Brzytwy" bełchatowianom należał się karny po faulu Pilarza na Costlym. Sędzia nie dopatrzył się jednak przewinienia i nie przerwał gry.

W ostatniej minucie meczu po strzale Marcina Zająca piłka o metr minęła bramkę gospodarzy. Po kilkudziesięciu sekundach zawodnicy GKS mogli cieszyć się z trzeciego zwycięstwa z rzędu i przeskoczenia chorzowian w tabeli.

W sobotni wieczór humor nie mógł dopisywać wśród piłkarzy z Bełchatowa tylko Marcinowi Drzymontowi, który w pierwszej połowie doznał kontuzji. Podobny los spotkał w drugiej odsłonie Piotra Ćwielonga. "Pepe" w jednym ze starć doznał skręcenia nogi.

PGE GKS Bełchatów - Ruch Chorzów 1:0 (1:0)

1:0 - Nowak 45+2'

Składy:

PGE GKS Bełchatów: Kozik - Popek, Pietrasiak, Drzymont (31' Cecot), Jarzębowski - Nowak (76' Wróbel), Gol, Garguła (90+1’ Cetnarski), Rachwał, Kuklis - Costly.

Ruch Chorzów: Pilarz - Grzyb, Baran, Grodzicki, Jakubowski - Zając, Scherfchen, Pulkowski (80' Sadlok), Balaż (46' Nowacki) - Brzyski, Ćwielong (70' Fabusz).

Żółte kartki: Gol (GKS), Grodzicki, Jakubowski, Baran (Ruch).

Sędzia: Piotr Siedlecki (Warszawa).

Widzów: 2500.

Najlepszy piłkarz PGE GKS Bełchatów: Łukasz Garguła

Najlepszy piłkarz Ruch Chorzów: Rafał Grodzicki

Piłkarz meczu: Dawid Nowak

Komentarze (0)