Franciszek Smuda: Brakuje mi bandyckiego podejścia

- W szatni jest spokój, jest koncentracja. Nie ma euforii, bo ona już mnie nieraz skarciła - mówi przed hitem 11.kolejki T-Mobile Ekstraklasy z Legią Warszawa trener Wisły Kraków [tag=2732]Franciszek Smuda[/tag].

Dość nieoczekiwanie, biorąc pod uwagę przedsezonowe prognozy, ze względu na Białą Gwiazdę niedzielne jej starcie z mistrzami Polski odbędzie się na szczycie ekstraklasy. Legia to lider z 24 punktami, a Wisła z 18 "oczkami" zajmuje 4. pozycję.

Krakowianie wyznają zasadę małych kroków. - Tak przyjęliśmy, że nie czujemy się faworytem w żadnym meczu. Jesteśmy jedną z drużyn ekstraklasy i na każde spotkanie przygotowujemy się jak na finał. Nie zawsze to wychodzi super, ale jeśli chodzi o samo przygotowanie, to jest w szatni spokój, jest koncentracja. Nie ma euforii, bo euforia już mnie nieraz skarciła - mówi trener Franciszek Smuda.

Wisła nieźle punktuje, ale ma problem z ustabilizowaniem gry w ciągu meczu. Po dobrej pierwszej połowie często w po przerwie Biała Gwiazda gra słabiej. Flagowym przykładem tego był mecz derbowy z Cracovią (1:1).

- Przyczyna jest taka, że brak w kadrze zawodników, którzy potrafią dać sobie radę z presją. Taki trzech, czterech, pięciu nam w tej drużynie potrzeba - twierdzi "Franz", dodając: - Nie można mieć pretensji do nich pod względem chęci, walki - tu dają z siebie wszystko. Ale są różne charaktery i jest parę takich charakterków, co nogi nie włoży. Nie ma takiego bandyckiego podejścia, że "obojętnie czy złamię nogę, czy nie złamię, to idę". Jest wielu świetnie wyszkolonych technicznie zawodników, którzy myślą, że mogą tylko na tym bazować. A tak nie jest. Wystarczy, że przeciwnik siądzie agresywnie i jest problem.

Komentarze (0)