Łukasz Grzeszczyk: Ciężka praca daje efekty

Premierowa bramka Łukasza Grzeszczyka przyczyniła się do wygranej Sandecji Nowy Sącz z Olimpią Grudziądz. - Powoli nasza gra zaczyna się zazębiać - mówi 26-letni pomocnik.

Mecz 11. kolejki I ligi świetnie ułożył się dla sądeczan, którzy już w 16. minucie wyszli na prowadzenie. Precyzyjnym strzałem prawą nogą popisał się Łukasz Grzeszczyk, dla którego była to pierwsza bramka dla Sandecji w oficjalnym spotkaniu.

- Miałem dobre okazje w meczach z Dolcanem i Eneregtykiem, zabrakło mi trochę szczęścia, a teraz to szczęście się do mnie uśmiechnęło - powiedział pomocnik "Pasów", który zazwyczaj był wystawiany w środku, a tym razem, trochę z konieczności zagrał na prawej stronie, co okazało się bardzo korzystne. - Trener mówił, żebym w ataku schodził do środka, a na prawej stronie pomagał w defensywie. Starałem się szukać piłki i miejsca na boisku - dodał.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

Na początku drugiej połowy po uderzeniu Tomasza Margola, kierunek lotu piłki zmienił jeszcze obrońca gości Michal Piter-Bucko i Sandecja wyszła na prowadzenie 2:0, którego nie oddała już do końca. Radość w biało-czarnych szeregach była podwójna i wynikała nie tylko ze zwycięstwa, ale też z bardzo dobrej gry. Receptą na sukces, okazała się nie tylko skuteczność z przodu, ale też gra na zero z tyłu.

- Miło się gra takie mecze i miło się po nich schodzi z boiska. Mam 3 punkty i każdy jest szczęśliwy. Trzeba też pamiętać, że Olimpia stworzyła sobie trzy groźne okazje ze stałych fragmentów gry i na to musimy zwracać uwagę. Nie możemy popełniać juniorskich błędów w defensywie, gdzie zawodnik z Grudziądza przy stałym fragmencie gry ma dużo miejsca w polu karnym. Całe szczęście, że trafił w bramkarza - stwierdził Grzeszczyk.

Łukasz Grzeszczyk był ważną postacią formacji ofensywnej Sandecji
Łukasz Grzeszczyk był ważną postacią formacji ofensywnej Sandecji

Choć oczywiście nie mogło to mieć kluczowego znaczenia, ale na pewno pomógł piłkarzom z Nowego Sącza głośny doping. Kibice zawiesili protest i chóralne śpiewy powróciły na stadion im. Ojca Władysława Augustynka.

- Tak mówiąc pół żartem, pół serio widocznie tego dopingu nam brakowało. Na pewno ciężka i systematyczna praca na treningach daje efekty. W Chojnicach też graliśmy w piłkę, ale przegraliśmy po indywidualnym błędzie. Nie pozostaje nic innego jak dalej pracować i wygrywać. Na budowę zespołu potrzeba czasu. W trakcie rundy zmienił się trener, który ma swoja koncepcję. Powoli zaczyna się to zazębiać i miejmy nadzieję, że w kolejnych meczach będzie podobnie - zakończył optymistycznie pomocnik Sandecji Nowy Sącz.

Źródło artykułu: