- Na pewno spadł nam kamień z serca, bo chcieliśmy wygrać ten mecz. Było to dobre przełamanie. Strzeliliśmy trochę bramek, co było nam potrzebne, bo ostatnio się trochę zblokowaliśmy. Teraz padły cztery, a mogło więcej. Cieszy to, że zdobyliśmy trzy punkty i to, że po straconej bramce zdołaliśmy się podnieść i zdobyć cztery gole - mówił po niedzielnej konfrontacji Krystian Nowak, pomocnik Widzewa Łódź.
Jako pierwsi na prowadzenie wyszli podopieczni Michała Probierza, którzy w 39. w minucie zdobyli gola po rzucie karnym. Jednak jeszcze przed przerwą gospodarze odrobili straty i to z nawiązka, zdobywając dwa gole po stałych fragmentach gry. - Pracujemy nad stałymi fragmentami gry, bo pada z nich dużo bramek. Mamy przeznaczonych kilka treningów na ćwiczenie rzutów wolnych i różnych, co jak widać, procentuje - przyznał.
Czy dobra postawa widzewiaków w meczu z Lechią Gdańsk to zasługa nowego trenera, Rafała Pawlaka? - Ciężko powiedzieć. Na pewno trener wniósł trochę tego charakteru, bo rozegrał dla Widzewa dużo spotkań. Zna ten widzewski charakter i trochę nam go wpoił - powiedział Nowak.
Podczas niedzielnego spotkania na trybunach stadionu przy al. Piłsudskiego zasiadło wielu byłych zawodników czerwono-biało-czerwonych, gdyż tego dnia odbywał się "Zlot Widzewiaków". - Fajnie, że byli piłkarze Widzewa przyjeżdżają i nas oglądają. Kiedyś oni grali dla Widzewa, a teraz robimy to my. Chcemy tak jak oni walczyć o punkty i walczyć o wysokie pozycje. Przyszło też dużo kibiców, za co im dziękujemy, bardzo nam pomogli - przyznał 19-letni piłkarz.
Jak przyznał młodzieżowy reprezentant Polski, celem jego zespołu jest awans do czołowej ósemki T-Mobile Ekstraklasy. - Na pewno dążymy do tego, aby ciągle być w górnej ósemce. Chcieliśmy wygrać, aby zbliżyć się do tej wyższej półki. Jesteśmy już coraz bliżej tego celu. Musimy grać tak samo, strzelać tyle goli i piąć się ku górze, bo nie ma innej opcji - zakończył.