Górnik Łęczna znów bez wygranej. Czy przyjdzie przełamanie?

Seria zwycięstw zielono-czarnych staje się coraz bardziej odległym wspomnieniem. W niedzielę I-ligowiec z Lubelszczyzny nie zdołał pokonać Dolcanu Ząbki.

Górnik Łęczna nie olśnił swoją grą, ale wypracował kilka niezłych okazji, by objąć prowadzenie. Nie wykorzystał jednak żadnej z nich a bardziej precyzyjny był napastnik Dolcanu Ząbki  - Dariusz Zjawiński w 67. minucie. - Nasz błąd. Jest jasno powiedziane, że w takich sytuacjach akcja ma być skasowana. Piłka może przejść, zawodnik nie powinien, a oni przeszli - uważa Maciej Szmatiuk.

Doświadczony defensor przyczynił się do wyrównującej bramki dla zielono-czarnych. W polu karnym gości sfaulował go Szymon Matuszek. - Według mnie karny jak najbardziej był. Jak zwykle przy stałym fragmencie poszedłem w pole karne, rywal mnie złapał i trzymał - nie ma wątpliwości były zawodnik Piasta Gliwice.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

W końcówce Dolcan mógł pogrążyć gospodarzy, ale po atomowym strzale Piotra Bazlera świetną interwencją wykazał się Sergiusz Prusak. - W tej sytuacji dogranie było zza linii końcowej. Nie wiem czy sędzia boczny tego nie widział, ale dobrze, że Serek był na posterunku - przyznaje Szmatiuk.

Chwilę wcześniej inicjatywa była po stronie Górnika. Paweł Zawistowski uwolnił się spod opieki obrońców i stanął oko w oko z Rafałem Leszczyńskim, jednakże nawet nie trafił w bramkę. - Wydaje mi się, że mieliśmy dużo więcej klarownych sytuacji podbramkowych. Sam miałem bardzo dogodną sytuację i powinienem strzelić bramkę. Dlatego ten remis po części jest przeze mnie. Nie mamy z czego się cieszyć - bije się w piersi pomocnik Górnika.

Źródło artykułu: