Piotr Tomasik: Z powodu urazu pańska obecność na zgrupowaniu jest wykluczona. Co konkretnie panu dolega?
Radosław Majewski: Naderwałem wiązadła poboczne piszczelowe górne. Jakoś tak się to nazywa (śmiech).
Spodziewał się pan w ogóle powołania na najbliższe mecze polskiej reprezentacji z Czechami i Słowacją?
- Nie.
Naprawdę? Media typowały wasz szybki powrót do łask trenera Leo Beenhakkera.
- Racja, ale żeby dostać powołanie, trzeba się jakoś na boisku prezentować i sobie na to zasłużyć. Akurat w ostatnim czasie Polonia jako cała drużyna dobrze wyglądała. Tym samym selekcjoner sobie o mnie przypomniał. Na pewno cieszę się, że znów jestem w kadrze. Ludziom trzeba wybaczać i trener właśnie tak postąpił. Szkoleniowiec - mam taką nadzieję - zaufał nam po raz drugi i teraz trzeba udowodnić, że miał rację, podejmując taką decyzję.
Wytłumaczył pan osobiście Holendrowi tamto całe zajście?
- Jasne! Rozmawialiśmy dwukrotnie. Chciałbym jeszcze zamienić z trenerem kilka zdań, ale nie mogę tego niestety uczynić. Wszystko przez tę kontuzję.
To były dla pana bardzo trudne rozmowy? Temat przyjemny na pewno nie był.
- Nie był, zdecydowanie. Ale trzeba sobie jakoś radzić. Jeśli się wygłupiłem, to musiałem całą tamtą sytuację wyjaśnić. Trener wiedział, że chcę z nim porozmawiać i mnie wysłuchał. Jest też osobą, która potrafi wybaczać. I to cieszy, bo dzięki temu dostałem drugą szansę w reprezentacji Polski.
To chyba sroga lekcja dla tak młodego zawodnika. Ale - na pańskie szczęście - tamto zamieszanie nie okazało się zbyt rygorystyczne w skutkach.
- Czy aby na pewno? Przecież nie otrzymałem powołania na dwa ostatnie spotkania. Oprócz tego, przez tamto całe zajście miałem trochę problemów... Teraz, kiedy trener dał mi drugą szansę, muszę potwierdzić na boisku swoje aspiracje do gry w kadrze.
Zapewne oglądał pan mecze polskiej kadry ze Słowenią i San Marino. Co tu dużo mówić, nie wyglądało to najlepiej...
- Nie chciałbym się na ten temat wypowiadać. Udało się wygrać tylko jedno spotkanie, ale trudno. Trzeba zapomnieć o przeszłości i patrzeć w przyszłość. A teraz jeszcze nie wiadomo, czy w ogóle dojdzie do tych dwóch najbliższych meczów. Wszystko przez jakieś problemy w Polskim Związku Piłki Nożnej.
Bierze pan pod uwagę taki scenariusz, że zostaniemy zawieszeni i co za tym idzie oddamy walkowery Czechom i Słowakom?
- Im bliżej końcowej decyzji, tym bardziej prawdopodobny jest to przebieg wydarzeń. Chyba cała opinia publiczna zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji. Nie chcę wnikać tutaj w niczyje kompetencje, ale to zamieszanie powinno zostać jak najszybciej wyjaśnione. Jeżeli nie odwołają tego kuratora, bo chyba o to w tym chodzi, może być naprawdę źle. Na pewno trwają jakieś rozmowy, aby zakończyć tą całą aferę. Zobaczymy tylko z jakim skutkiem. Niestety, ten czarny scenariusz również należy brać pod uwagę.
Gdybyśmy oddali te dwa spotkania poprzez walkowery, uciekłoby nam sześć punktów. Wówczas szanse na awans do mistrzostw świata spadłyby diametralnie.
- Na pewno. Nie wiadomo też, czy będziemy mogli kontynuować swój udział w eliminacjach. Ale nie ma teraz co gdybać, lepiej poczekać na oficjalne wyjaśnienia. Żadna decyzja jeszcze nie zapadła.
Nie rozczarowują pana takie opinie, że trener Beenhakker was odwiesił tylko dlatego, że kadrze potrzebny jest Dariusz Dudka?
- (śmiech) Zaskoczył mnie pan teraz. Nie rozumiem tego do końca. Ludzie mówią, że zostaliśmy powołani do kadry ze względu na to, iż potrzebny jest tylko Darek?
Pojawiły się takie opinie.
- (śmiech) Nie wiem czemu... Niby dlaczego pada tylko nazwisko Dudki, skoro na powołania zasługuje także Artur Boruc? Wiadomo, jak ważna jest to postać w polskiej reprezentacji. Dlatego też dziwię się, że takie opinie krążą w świecie piłkarskim. Uważam jednak, że są piłkarze, którzy potrafią zastąpić Darka. Nie umniejszając jego umiejętnościom, rzecz jasna. Ale taki Rafał Murawski jest w formie, więc spokojnie mógłby grać w pierwszym składzie. Być może moja opinia jest błędna...
A gdzie w tym szeregu jest miejsce Radosława Majewskiego?
- Najpierw chciałbym pojawić się na zgrupowaniu kadry. Niestety, uniemożliwia mi to obecny uraz. Ale jeszcze wszystkim pokażę!