Padła twierdza Stalowa Wola

Stal Stalowa Wola przegrała na własnym boisku z Siarką Tarnobrzeg 0:1. Tym samym zielono-czarni nie są już niepokonani na obiekcie przy ulicy Hutniczej.

Stal Stalowa Wola przegrała jedno z ważniejszych spotkań w obecnym sezonie. Zielono-czarni na własnym boisku musieli uznać wyższość lokalnego rywala, Siarki Tarnobrzeg. - Niestety taka jest piłka. Mieliśmy jakieś okazje, może mało klarowne, ale coś tam było. Siarka w sumie miała jedną 100 proc. okazję, a z drugiej zdobyła gola - powiedział po zawodach kapitan Stalówki Tomasz Wietecha.

Mecz od początku nie porywał. Tak też i było przez blisko 80 minut. Stalowcy po stracie gola nie zdołali wyrównać i tym samym przegrali po raz pierwszy na stadionie przy ulicy Hutniczej. - Szkoda, że w takim meczu, przy takiej publiczności. Mówi się trudno i gra się dalej. Świat się nie kończy na jednym spotkaniu. Żałujemy bardzo, bo wiemy jak na kibiców działał ten pojedynek. Fajny smaczek tego wszystkiego. Publiczność dopisała, gdy przegrywaliśmy wspierała nas jeszcze mocniej. Przegraliśmy z przeciętnie grającą Siarką. Można być słabszym a wygrać mecz. Też bym tak chciał - dodał golkiper ekipy ze Stalowej Woli.

Derby zdaniem wielu mogły zakończyć się bezbramkowym remisem, który nie skrzywdziłby nikogo. Siarka zdobyła jednak gola i mogła cieszyć się z wygranej. - Wydaje mi się, że nie zasłużyliśmy na porażkę. Tak samo Siarka nie zasłużyła na zwycięstwo. Jeśli chodzi o mecz to zabrakło spokoju. Mieliśmy swoje sytuacje, ale na połowie przeciwnika brakowało trochę dokładności i spokoju w rozegraniu piłki. Mogliśmy strzelić, ale zrobiła to Siarka. Straciliśmy przypadkową bramkę i przegraliśmy - stwierdził pomocnik klubu z hutniczego miasta Wojciech Reiman.

Stal nie zagrała dobrych zawodów. Zielono-czarni nie zagrali na miarę swoich możliwości, aczkolwiek trener Paweł Wtorek był zadowolony z postawy swoich podopiecznych. Piłkarzom Stalówki brakowało jednak tego czegoś, co pozwoliłoby im zdobyć jakieś punkty. - Nie zgodzę się, że nie mieliśmy tego czegoś. Dążyliśmy od początku do zdobycia gola, mieliśmy jakieś sytuacje. Siarka ograniczała się do kontr, wrzutek czy gry z pominięciem drugiej linii. To im wyszło. Schodzimy z głową w dół. Może się ze mną wiele osób nie zgodzi, ale według mnie piłkarsko byliśmy lepsi. Wpadło dla nich i to się liczy - kontynuuje Wietecha.

Po końcowym gwizdku arbitra zrobiło się nerwowo na murawie. Piłkarze obu ekip zaczęli się przepychać, ale po kilku chwilach gracze z Tarnobrzega opuścili boisko. - Było nerwowo. Piłkarze Siarki cieszyli się z wygranej, też bym się cieszył, ale nie w taki sposób. Tak się nie robi. Nie odpowiada się kibicom bzdurnych rzeczy. Musiałem zareagować. Było nerwowo, ale to nie my byliśmy prowodyrami tego zajścia, ale gracze z Tarnobrzega - stwierdził Wietcha. Wtórowali mu również inni koledzy z drużyny. - Piłkarze z Tarnobrzega pokazali swoją klasę po meczu. My wygraliśmy u nich na wiosnę i potrafiliśmy się zachować jak ludzie. Ci natomiast nie wiem czemu prowokują kibiców. Takich prowokacji być nie powinno - zakończył Wojciech Reiman.

Źródło artykułu: