Na początku spotkania Górnik stworzył sobie przygniatającą przewagę i już w piątej minucie powinien prowadzić. Po dośrodkowaniu z prawej strony boiska Łukasz Zwoliński uderzył głową, a piłkę sparował Łukasz Radliński. Poprawka napastnika gości trafiła w słupek, a z trzecią próbą Sebastiana Szałachowskiego również poradził sobie bramkarz Kolejarza.
W miarę upływu czasu, mecz się wyrównał, ale lepsze okazje mieli gracze z Łęcznej. Strzały Szałachowskiego, Zawistowskiego i Nowaka niewiele mijały bramkę Kolejarza, albo padały łupem golkipera. Gospodarze też mieli swoje szansę, a najlepszą w 28. minucie, kiedy Łukasz Bocian podał do wpadającego w szesnastkę Wojciecha Trochima, a ten trafił w boczną siatkę. Środkowy pomocnik Kolejarza próbował też uderzeń z dystansu, lub z rzutu wolnego, ale miał mocno rozregulowany celownik.
Górnik Łęczna po zmianie stron ponownie odważnie ruszył do ataków, ale przez pierwszy kwadrans te nie dały konkretnego efektu. Kiedy wybiła godzina gry, goście mieli rzut rożny, po którym zrobiło się w polu karnym małe zamieszanie. Wykorzystał je Maciej Szmatiuk, który z bliska wpakował piłkę do siatki. W 61. minucie mógł podwyższyć Sebastian Szałachowski, ale jego strzał minimalnie minął poprzeczkę.
Kolejarz miał problemy z tworzeniem groźnych ofensywnych akcji. Nawet jeśli udało się Wojciechowi Trochimowi zatańczyć z piłką w polu karnym, to już strzał był słaby i nie miał prawa zagrozić bramce Górnika. Trochę ożywienia w ataki gospodarzy wprowadził rezerwowy Marcin Majchrzak. Krótko po wejściu na boisko miał trzy okazje do wpisania się na listę strzelców. W pierwszym przypadku zamykał dośrodkowanie Janusza Wolańskiego, lecz bardzo nieczysto uderzył piłkę, która w dużej odległości minęła bramkę. W drugim jego strzał głową niewiele minął lewy słupek, a w trzecim również nie trafił dobrze w piłkę przy uderzeniu przewrotką.
Jak już o rezerwowych mowa, to trzeba wspomnieć Bartłomieja Niedzielę, który w 81. minucie minął przed polem karnym trzech rywali i uderzył z dość ostrego kąta w kierunku bramki. Sytuację uratował Witold Cichy, który głową zatrzymał uderzenie, a piłka wpadła w ręce bramkarza.
Dzięki interwencjom Łukasza Radlińskiego, Kolejarz przegrał tylko jedną bramką. Golkiper wykazał się jeszcze w 82. minucie, gdy efektownie obronił strzał głową z bliskiej odległości Pawła Zawistowskiego. Podwyższyć prowadzenie mógł jeszcze Michał Paluch, ale spudłował będąc 5 metrów do bramki.
Po meczu powiedzieli:
Przemysław Cecherz, trener Kolejarza:
Zabrakło nam atutów w przodzie, gdzie nie udawało się nam przetrzymywać piłki. Beznadziejnie zagrali nasi dwaj boczni pomocnicy, a bramkę straciliśmy na własne życzenie. Raz, że niepotrzebny rzut rożny, a dwa brak koncentracji w polu karnym, bo piłka zmierzająca tam była do przecięcia. Górnik walczył, pokazał determinację, a tego nam zabrakło.
Jurij Szatałow, trener Górnika:
Wiedziałem, że w Stróżach trzeba nie tylko pograć, ale też powalczyć, bo Kolejarz to walczący zespół. Chłopcy podjęli rękawice i osiągnęli cel. Już na początku meczu mogliśmy strzelić bramkę, która ułatwiłaby nam sprawę. Trudno, taka jest piłka. Duży plus dla moich zawodników, za to że walczyli do samego końca.
Kolejarz Stróże - Górnik Łęczna 0:1 (0:0)
0:1 - Maciej Szmatiuk 60'
Składy:
Kolejarz Stróże: Łukasz Radliński - Michał Gryźlak, Krzysztof Markowski, Dawid Szufryn, Witold Cichy, Janusz Wolański, Łukasz Bocian (71' Marcin Majchrzak), Marcin Stefanik, Wojciech Trochim, Michał Bajdur (46' Patryk Szymański), Piotr Rocki (63' Krzysztof Kaliciak).
Górnik Łęczna: Sergiusz Prusak - Paweł Sasin, Maciej Szmatiuk, Marcin Kalkowski, Patrik Mraz, Grzegorz Bonin (88' Nikolajs Kozacuks), Veljko Nikitović, Tomasz Nowak, Paweł Zawistowski, Sebastian Szałachowski (73' Bartłomiej Niedziela), Łukasz Zwoliński (85' Michał Paluch).
Żółte kartki: Tomasz Nowak, Sergiusz Prusak (Górnik).
Sędzia: Dawid Bukowczan (Żywiec).
Widzów: 500.