Weźmy trenera z zagranicy, eksperyment z Polakiem nie wypalił - rozmowa z Januszem Wójcikiem, byłym selekcjonerem kadry

Janusz Wójcik uważa, że kadra bezwzględnie potrzebuje nowego selekcjonera, ale nie z T-Mobile Ekstraklasy. Jego zdaniem eksperyment z Waldemarem Fornalikiem okazał się całkowicie nietrafiony.

Szymon Mierzyński: Jakie są pańskie odczucia po meczu z Ukrainą i w zasadzie zakończonych dla nas eliminacjach mistrzostw świata?

Janusz Wójcik: Gdybym widział cokolwiek pozytywnego, czułbym pewnie niedosyt, ale po tym co się stało i po tym co nas czeka w Anglii, gdzie pewnie również przegramy, czuję po prostu upokorzenie i bezradność.

Widział pan jakieś pozytywy w starciu z Ukrainą? Wydaje się, że ten występ nie był taki zły...

- Nie zgadzam się z tym kompletnie i dziwią mnie takie opinie. Gdybyśmy zagrali tak dobrze jak niektórzy sugerują, udałoby nam się chociaż strzelić gola. Poza tym słabo wyglądaliśmy pod względem motorycznym. Gdyby w ostatnich trzydziestu minutach Ukraińcom bardzo zależało na podwyższeniu wyniku, to dograliby którąś z piłek dokładniej i dołożyliby drugą bramkę. Nie musieli tego robić, bo i tak ze spokojem utrzymali 1:0.

Nie zostawia pan na kadrze suchej nitki.

- Ta reprezentacja od samego początku grała źle i nieudolnie. Była niewłaściwie zestawiana, o czym zresztą mówiłem już wcześniej. Tu zdania nie zmieniam. Z tej mąki chleba nie będzie. Pokazały to dotychczasowe spotkania, pokaże to też zapewne pojedynek z Anglią.

Zatem Waldemar Fornalik powinien się pożegnać z posadą?

- Ja tego pana nie zatrudniałem i zwalniać też go nie będę. Prawda jest jednak taka, że popełniał błędy, źle selekcjonował piłkarzy i robił to za olbrzymie pieniądze, kompletnie niewspółmierne do jego pracy.

Warto jednak zwrócić też uwagę na piłkarzy, bo nie brakuje głosów, że wielu z nich w klubach gra po prostu lepiej niż w reprezentacji.

- Oni grają tak jak potrafią. Powołujemy dwóch albo trzech z Borussii Dortmund i myślimy, że oni sami wygrają mecz. To bajka, która nigdy się nie ziści. Ci zawodnicy w kadrze powinni być ustawiani inaczej, zespół też powinien się do nich nieco dostosować, a obecnie w ogóle tego nie widać. To co się działo w ostatnim czasie przypomina mi nieudolne malarstwo. Nie widzę żadnej myśli przewodniej.

Co zatem powinny zrobić władze Polskiego Związku Piłki Nożnej?

- Nad tym niech się zastanawiają ci co ponoszą odpowiedzialność i płacą duże pieniądze za nic. Pytam się za co kadrowicze dostają startowe? Po co płacić za remis z Czarnogórą albo zwycięstwo z San Marino? Tę drugą drużynę ograłaby pewnie reprezentacja szóstek Warszawy... Wynagradzamy nijakość i dlatego efekty są zerowe.

Komu powierzyłby pan kadrę?

- Mimo wszystko zatrudniłbym kogoś z zagranicy, ale nie myślę tu o bardzo znanych nazwiskach, bo oni po prostu nie przyjmą naszej oferty. Każdy z wielkich trenerów wie mniej więcej co nasi umieją i nikt nie przyjdzie tu po to, by się utopić. Możemy liczyć na szkoleniowca, który powoli schodzi ze sceny, ale ma duże doświadczenie i energię. Ktoś taki mógłby dobrać dwóch lub trzech polskich pomagierów, których czegoś by nauczył.

Czyli zatrudnianie kolejnego Polaka nie miałoby sensu?

- Eksperyment z Waldemarem Fornalikiem, który zaistniał w Ruchu Chorzów po prostu się nie sprawdził, bo nasza liga jest bardzo słaba. Pokazał to zresztą choćby mecz Legii Warszawa z Apollonem Limassol. Ta droga doboru nowego trenera nie byłaby zatem właściwa.

Jeśli chodzi o szkoleniowca powoli schodzącego ze sceny, to jeden taki już u nas pracował. Mowa oczywiście o Leo Beenhakkerze, ale trudno powiedzieć, by jego zatrudnienie było idealnym rozwiązaniem.

- To był strzał trafiony połowicznie. Najpierw udało mu się awansować na Euro 2008, ale następne eliminacje były już katastrofą. Cóż... Dobranie właściwego trenera to też jest sztuka. Ta decyzja musi być wyważona i właściwa, bo w przeciwnym wypadku zmarnotrawimy następne pieniądze, damy je ludziom nie do końca wykwalifikowanym, w efekcie nie będzie ani kasy, ani piłki.

Źródło artykułu: