Kontrowersje w Rybniku, wściekłość na sędziego miesza się z uznaniem

Mecz Energetyka ROW Rybnik z Dolcanem Ząbki przyniósł wielką kontrowersję. Zawodnicy beniaminka czuli się pokrzywdzeni przez sędziego, z kolei podopieczni Roberta Podolińskiego chwalili go za decyzję.

W 93. minucie gry piłkarze Dolcanu Ząbki wykonywali rzut wolny, po którym padła bramka. Chorągiewka sędziego liniowego powędrowała w górę, jednak po chwilowej analizie arbiter z Kluczborka, Tomasz Garbowski uznał trafienie dla przyjezdnych.

Wściekłości po spotkaniu nie kryli zawodnicy Energetyka ROW Rybnik. - Jak może sędzia podnieść chorągiewkę i nagle po dwóch minutach zmienić decyzję na naszą niekorzyść. Moim zdaniem był spalony. Boczny sygnalizuje spalonego, to spalony musiał być. Potem piłkarze Dolcanu podbiegają do sędziego i ten po prostu się ze***ł - denerwuje się Daniel Kajzer. - Zrobiliśmy wszystko, by wygrać. Zagraliśmy dobry mecz, a super szczególnie w drugiej połowie. Płakać się chce, naprawdę - żałuje bramkarz.

Oburzony był również strzelec pierwszej bramki dla rybniczan, Daniel Feruga. - Po raz kolejny - bo w meczu z Sandecją nie uznano dla nas dwóch bramek - sędziowie wyprawiają coś niewyobrażalnego. Nie mówię, że mają nam pomagać, ale takie rzeczy nie powinny się dziać. Arbiter najpierw podniósł chorągiewkę, ale za chwilę gol został uznany. Po raz drugi takie rzeczy dzieją się w Rybniku i kosztują nas utratę punktów - powiedział na gorąco po końcowym gwizdku 25-letni pomocnik.

Tego samego zdania był też kapitan beniaminka, Kamil Kostecki. - Moim zdaniem był spalony. Sędzia liniowy również go zasygnalizował, a główny powiedział, że zmieniły się przepisy... Spalony był ewidentny - piekli się podopieczny Ryszarda Wieczorka.

Tomasz Garbowski - bohater piłkarzy Dolcanu, nielubiany w szeregach rybniczan
Tomasz Garbowski - bohater piłkarzy Dolcanu, nielubiany w szeregach rybniczan

Decyzji Garbowskiego bronili goście. - Mieliśmy cztery dni temu spotkanie z sędziami. Teraz mają oni prawo poczekać do końca i tak się też stało. Arbiter dobrze ocenił sytuację, bo piłka poszła po zawodniku ROW-u i trafiła do Rafała Grzelaka. Moim zdaniem sędzia słusznie uznał bramkę na 2:2 - komplementuje werdykt Dariusz Zjawiński.

Pochwały padły także z ust Piotra Bazlera. - Wcześniej zszedłem z boiska z powodu kontuzji, ale chłopaki mówili, że bramka padła prawidłowo. Z tego co wiem, to zawodnik z Rybnika dostał piłką i ta znalazła się pod nogami Rafała Grzelaka. W tym tygodniu sędziowie objaśniali nam nowe przepisy i też była tam podobna sytuacja, w której gol został uznany - mówi gracz Dolcanu.

- Piłkarz może stać na spalonym przy rzucie wolnym, a później, gdy piłka odbije się od zawodnika drugiej drużyny, to jest to już jakby nowa akcja - tłumaczy 32-latek zdarzenie z końcówki meczu, która dała obu ekipom podział punktów.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

Komentarze (0)