Wielki Błąd Oresta Lenczka w meczu z Widzewem

Adrian Błąd został bohaterem Lubina po meczu z Widzewem Łódź. Filigranowy pomocnik spotkanie zaczął na ławce rezerwowych, ale gdy Orest Lenczyk wpuścił go na boisko, ten rozpoczął swój koncert gry.

Spotkanie z Widzewem Łódź zdecydowanie nie układało się piłkarzom KGHM Zagłębia Lubin. Lubinianie jeszcze 20 minut przed końcem potyczki przegrywali z łodzianami. W 71. minucie Orest Lenczyk na boisko desygnował jednak Adriana Błąda. Ten już kilku minut później doprowadził do wyrównania po którym Zagłębie poszło za ciosem. Najpierw Miedziowych na prowadzenie wyprowadził Dorde Cotra, a sam Błąd w 85. minucie ustalił wynik meczu na 3:1 dla gospodarzy. Sobota była więc wielkim dniem małego, filigranowego Adriana Błąda.

- Wszedłem na boisko w ciężkiej sytuacji, gdy przegrywaliśmy 0:1. Trzeba było podnieść zespół na duchu i pomóc Zagłębiu. Myślę, że to mi się udało, bowiem wygraliśmy ten mecz - mówił po meczu bohater Lubina. - Cieszę się zwłaszcza z gola na 1:1, bo po tej bramce poszliśmy za ciosem. Fajnie wyszła ta akcja. Widzew
został zdołowany, a my strzeliliśmy kolejne bramki i kontrolowaliśmy spotkanie. Łodzianie się otworzyli, my stwarzaliśmy sobie kolejne okazje na strzelenie gola - dodał.

Sam Orest Lenczyk nie był natomiast zbytnio zadowolony z postawy swoich podopiecznych. - Znamy swoje umiejętności i wiedziałem, że stać nas na lepszą grę. Od początku mojego pobytu w Lubinie Adrian Błąd nie grał regularnie, ale jego występ z Widzewem okazał się decydujący - skomentował nestor polskich trenerów.

Po meczu Adrian Błąd był oczywiście obiektem zainteresowania wszystkich. -  W piłce nożnej trzeba mieć troszeczkę szczęścia. W sobotę mi ono dopisywało. Piłka mnie szukała - podsumował zawodnik.

Komentarze (3)
avatar
pablo80
21.10.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Błąd jest takim zawodnikiem, że wychodzi mu jeden - dwa mecze w rundzie. Niech ustabilizuje forme to będą z niego ludzie.