Stanislav Levy: Nie możemy schować głowy w piasek

Śląsk Wrocław ostatnio zawodzi. Wrocławianie mają problem z odnoszeniem zwycięstw ligowych, a do tego odpadli z Pucharu Polski. - Nie możemy schować głowy w piasek - mówi Stanislv Levy.

Piłkarze Śląska Wrocław przegrali dwa ostatnie spotkania na skutek goli straconych w samych końcówkach. Podopieczni Stanislava Levego dali sobie wbić piłkę do siatki już w doliczonym czasie gry w potyczce z Górnikiem Zabrze i w Pucharze Polski z Jagiellonią Białystok. - Mamy teraz bardzo trudny okres po tym, jak przegraliśmy w ostatnich sekundach z Górnikiem Zabrze. Z Jagiellonią był podobny mecz. Trener przeciwnika powie, że gramy super piłkę, bardzo fajny futbol, ale za to niczego nie możemy sobie kupić. Wytworzyliśmy sobie sporo bramkowych sytuacji, ale po prostu brakuje nam - nie chcę mówić o szczęściu - zawodników, którzy są w stanie strzelić bramki. Polegać jedynie na tym, że Marco Paixao będzie trafiał, to za mało - skomentował szkoleniowiec WKS-u.

- Myślę, że się zgodzimy, że z Jagiellonią mieliśmy dużo sytuacji, żeby prowadzić. W końcówce znów dostaliśmy gola i straciliśmy awans do następnej rundy. Musimy dalej twardo pracować. Nie możemy schować głowy w piasek. Jestem na sto procent przekonany, że znowu przyjdą lepsze wyniki i sukcesy - zaznaczył Levy.

Śląsk ma wąską kadrę i nikt w klubie tego nie ukrywa. Gdy podstawowi zawodnicy wypadają z różnych powodów, drużyna nie potrafi sobie poradzić. - Nie chcę w żadnym przypadku teraz mówić o tym, że nam wypadli zawodnicy. Szansę dostali inni. Przez to, że zrobiliśmy kilka zmian, nasza gra nie wyglądała źle, ale nie jesteśmy w stanie wykorzystywać naszych okazji, a było ich dużo. Nie chcę wracać do piątku, przy stanie 2:0 musimy strzelić na 3:0 czy 4:0. To jest okrutne w piłce. Są takie momenty, że nie ma wyników, ale nie możemy nic innego robić, jak spróbować do zimy znowu to szczęście przełamać na naszą stronę. Ja wierzę, że i z takich meczów, jak w piątek i z Jagiellonią wyjdziemy silniejsi i pewniejsi - podkreślił szkoleniowiec.

Czy jednak dwa ostatnie przegrane spotkania nie wpłyną na psychikę zawodników WKS-u? - Ta generacja zawodników jest trochę inna niż to co było wcześniej, jak ja jeszcze grałem. Szybko udaje im się przeorientować po takich meczach i przygotować się do następnego. To trenerzy łamią sobie głowy z tym, co zrobić lepiej. Nie mówię, że zawodnicy o tym nie myślą, ale w miarę szybko zapominają o negatywnym wyniku. Paradoksalnie choć teraz przegraliśmy, nie było widać w grze, żebyśmy byli psychicznie zdołowani po meczu z Górnikiem - podsumował Levy.

Źródło artykułu: