Goście wypracowali optyczną przewagę, ale nie znalazła ona odzwierciedlenia w wyniku. Najlepszą okazję miał Adam Cieśliński, jednakże w ostatniej chwili futbolówkę spod jego nóg wybił Marcin Kalkowski. Nie błysnął także Maciej Rogalski, który mając przed sobą tylko Sergiusza Prusaka nie trafił czysto w piłkę.
Natomiast Górnik nie miał pomysłu na sforsowanie defensywy przeciwnika. Gospodarze grali bez nominalnego napastnika, a występujący w niedzielę na tej pozycji Paweł Zawistowski sprawiał wrażenie nieoswojonego z nową rolą i nie stanowił żadnego zagrożenia dla przeciwnika.
Tuż przed przerwą łęcznianie zadali cios. Lewą stroną boiska ruszył Grzegorz Bonin i podał wzdłuż bramki gości, a Paweł Sasin strzelił mocno przy dalszym słupku. Już w 55. minucie Górnik podwyższył na 2:0. Ponownie świetnym podaniem popisał się Bonin, a z 5 metrów do siatki trafił Łukasz Zwoliński.
Myślami łęcznianie byli jeszcze przy tej sytuacji, gdy Olimpia wznowiła grę i strzeliła bramkę! Fatalnie zachował się Maciej Szmatiuk, który podał do Piotra Ruszkula, a ten pięknym strzałem w okienko nie dał żadnych szans Prusakowi.
Rywalizacja nabrała rumieńców, a grudziądzki zespół raz po raz zamykał przeciwnika na jego połowie. Górnik skupił się na kontrach, które jednak nie wychodziły mu najlepiej. Mimo wszystko łęcznianie skutecznie rozbijali liczne ataki rywali.
W końcówce kibiców ożywili... masażyści. Na połowie gospodarzy zderzyli się dwaj piłkarze i fizjoterapeuci obu zespołów niemal równocześnie ruszyli do zawodników. Fani od razu zaczęli traktować to wydarzenie w kategoriach rywalizacji. Większą werwą i zaangażowaniem wykazał się masażysta Olimpii Sebastian Dolecki, który dobiegł pierwszy, za co został nagrodzony owacją.
Goście nie rezygnowali z walki przynajmniej o remis i w doliczonym czasie gry mieli świetną okazję, by doprowadzić do rezultatu 2:2. Sędzia dopatrzył się zagrania ręką Sasina tuż przed polem karnym i podyktował rzut wolny dla Olimpii. Z 18 metrów przymierzył Jakub Zabłocki, ale na posterunku był Prusak, dzięki czemu Górnik mógł cieszyć się z kompletu punktów.
Po meczu powiedzieli:
Tomasz Kafarski (trener Olimpii): Gratuluję trenerowi Szatałowowi drużyny, którą zbudował. Po analizie stwierdzam, że Górnik to zespół, który gra bardzo fajną piłkę. Przyjeżdżając tu wiedzieliśmy, że w meczach z drużynami, z którymi mamy walczyć o czołowe lokaty nie jest nam łatwo. Wydaje mi się, że graliśmy bardzo mądrze taktycznie. Jeśli chodzi o kulturę gry, pod względem taktycznym mecz był na dobrym poziomie. Sytuacji podbramkowych było co nie miara. Szkoda, że tak głupio straciliśmy dwie bramki, a z takim przeciwnikiem na jego terenie ciężko jest to odrobić, chociaż do końca walczyliśmy i byliśmy bliscy wyrównania.
Jurij Szatałow (trener Górnika): Było dużo szachów na boisku. Może fragmentami nie wyglądało to atrakcyjnie dla kibiców, ale tak czasami się gra jak jeden i drugi zespół posiada dobrych zawodników. Uważam, że to był najtrudniejszy mecz, który graliśmy u siebie. Cieszę się z tego, że udało nam się strzelić dwie bramki i dowieźć ten wynik do końca, chociaż w końcówce nie było tak łatwo.
Górnik Łęczna - Olimpia Grudziądz 2:1 (1:0)
1:0 - Sasin 42'
2:0 - Zwoliński 55'
2:1 - Ruszkul 56'
Składy:
Górnik: Prusak - Sasin, Szmatiuk, Kalkowski, Mraz - Bonin (71' Niedziela), Nowak, Tadrowski (46' Zwoliński), Nikitović, Szałachowski (82' Kozacuks) - Zawistowski.
Olimpia: Fabiniak - Pisarczuk (81' Bielawski), Łabędzki, Piter-Bucko, Woźniak (90' Frańczak) - Gawęcki, Smoliński, Rogalski (74' Zabłocki), Kłus, Ruszkul - Cieśliński.
Żółte kartki: Szmatiuk, Tadrowski, Zawistowski, Zwoliński (Górnik) oraz Gawęcki, Łabędzki, Ruszkul, Woźniak (Olimpia).
Sędzia: Sebastian Tarnowski (Wrocław).
Widzów: 2200.