Po bramce puszczonej przez Artura Boruca natychmiast spadła na niego lawina krytyki. - Każdy z nas bramkarzy puszcza jakieś frajerskie bramki, tak zwane szmaty. Każdemu się to zdarza. Co to za bramkarz, który nie puści szmaty, co to za uczeń, który nie ma dwói, co to za żołnierz bez karabinu. Oczywiście, to był ewidentny błąd Artura, ale na Boga, każdemu się one zdarzają - tym bardziej, że Artur przyszedł do drużyny, która broniła się przed spadkiem. W dużej mierze dzięki jego postawie oni są w czołówce. Gdyby ten mecz wygrali, to byliby wiceliderem angielskiej tabeli! - grzmi Jan Tomaszewski.
Bohater na Wembley drwi też z wszystkich żartów dotyczących Boruca. - Prześmiewcy zawsze się znajdą. To jest tak samo, gdyby Adam Małysz skakał i raz się przewrócił. Na Boga no! To jest jego błąd, będzie on mu pamiętany, bo wiadomo, że bramkarz jest zapamiętywany albo za wspaniałe robinsonady - on już pokazał takich dużo, bo nawet Anglicy go doceniają - ale również jeżeli bramkarz puści jakąś szmatę, zagapi się, to też jest o nim głośno - komentuje w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
- Jeszcze jest jedna rzecz - jak Robert Lewandowski nie strzeli jakiejś jednej okazji czy dwóch, chociaż ja go cały czas uważam za światowej klasy zawodnika, uważałem go za takiego, kiedy wszyscy go krytykowali, a potem w 89. minucie zdobędzie gola, to zawsze jest bohaterem, bo strzelił zwycięską bramkę. Bramkarz jak obroni pięć, sześć wspaniałych strzałów, a puści jakąś szmatę, to kto przegrał mecz? Bramkarz! Uważam, że był to błąd, wypadek przy pracy. Jestem przekonany, że Artur te dwa punkty nadrobi z nawiązką - podsumował Jan Tomaszewski.