Musimy coś zrobić, żeby nie tracić tak szybko bramek - rozmowa z Rafałem Niżnikiem, pomocnikiem Górnika Łęczna

W środowym pojedynku ze Zniczem Pruszków łęcznianie już po 6. minutach przegrywali 0:2. Był to siódmy mecz z rzędu, w którym Górnik jako pierwszy traci gola. Na łamach portalu SportoweFakty.pl doświadczony piłkarz Rafał Niżnik analizuje grę swojej drużyny.

Paweł Patyra: Pierwsze minuty ustawiły mecz ze Zniczem?

Rafał Niżnik: Zaskoczyło nas to. Można powiedzieć, że był to dla nas wielki cios. Po sześciu minutach stracić dwie bramki, to później ciężko się podnieść. Aczkolwiek gdyby było 0:2, to pewnie podnieślibyśmy się, ale 0:3 to jednak było już za dużo.

Co najmniej dwa gole padły po błędach obrony.

- Cały zespół w defensywie zagrał niezbyt dobrze. No, ale mówi się trudno i trzeba grać dalej.

Może problemem Górnika jest fakt, że obrońcy nie należą do wysokich?

- Ciężko powiedzieć. Może nie są za wysocy, ale z drugiej strony mieć kogoś wysokiego, co nie potrafi się ruszać, to też bez sensu. Wydaje mi się, że nie mamy złej obrony. Czasem ktoś odpuści w środku pola, to przeniesie się do obrony i padają z tego dziwne bramki, jak ze Zniczem.

Miał pan nadzieję, że uda się coś zwojować w tym meczu?

- Myśleliśmy, że uda nam się przed przerwą strzelić na 2:3. Niestety szczęście opuściło nas w tym meczu i tak to wszystko się potoczyło.

Gol na 2:3 padł jednak dopiero w 86. minucie. To bardzo późno.

- Dokładnie. Szkoda, że Kuba nie strzelił wcześniej, bo była tam w miarę dobra sytuacja, to może udałoby się wyciągnąć wynik na koniec. Trzeba chylić czoła przed Zniczem za to, że zagrał dobrze. Wiadomo, że my byliśmy na dwóch dosyć ciężkich wyjazdach i to odbiło się na tym spotkaniu.

Górnik znów traci na własnym stadionie cenne punkty.

- Szkoda, że przede wszystkim u siebie nie możemy zdobywać punktów, że jednak publiczność nam nie pomaga i to jest jakiś problem.

Okrzyki, które coraz częściej słychać z trybun chyba nie są przyjemne dla drużyny?

- No, nie są. Takie hasła kibiców, jakie śpiewali pod adresem klubu, to dla mnie jest brak wychowania. To na pewno nam nie pomaga i nie wiem co oni chcą tym osiągnąć.

Do trzeciego w tabeli Podbeskidzia Górnik traci już 7 punktów.

- Strata jest dosyć spora. Wiadomo, że zostało jeszcze dużo meczów i gdybyśmy wygrali 10 spotkań pod rząd to wrócilibyśmy tam, gdzie chcielibyśmy być. No, ale zobaczymy, co z tego będzie.

Pan jest najlepszym strzelcem drużyny, jednak ostatnio nie może pan poprawić swojego dorobku.

- W Katowicach mogłem dopisać coś do swojego konta, ale nie udało się. Przede wszystkim szkoda szans ze Zniczem. Nieważne kto strzela, ważne żebyśmy zdobywali punkty.

Jest pan zadowolony ze swojego dorobku? 7 goli to chyba dużo dla pomocnika?

- Nie jest najgorszy. Bardziej cieszyłbym się, gdybym miał zero bramek a wygralibyśmy przynajmniej jeszcze dwa mecze u siebie - z Kmitą i Zniczem. Taka jest piłka, że trzeba koncentrować się na każde spotkanie i wykorzystywać każdą sytuację. W meczu ze Zniczem zeszło z nas powietrze.

Górnik traci jednak sporo goli...

- I później musimy odrabiać. Na pewno nie jest to łatwa sytuacja. Musimy nad tym pomyśleć i coś z tym zrobić, żeby nie tracić bramek tak szybko. Nie odrabiać, a strzelić dwie, trzy bramki i spokojnie kontrolować grę. Tak byłoby najlepiej. Taki scenariusz jest fajny, ale nie zawsze się sprawdza.

Już w weekend zmierzycie się z Wisłą Płock. Na wyjazdach Górnik wygrywa rzadziej niż u siebie.

- Na pewno będziemy jechać po zwycięstwo. Nie będziemy obawiać się Wisły Płock. Aczkolwiek jest to zespół, który coś tam osiągnął w piłce i na pewno nie będzie to dla nas łatwy mecz.

Komentarze (0)