Stalówka znów z charakterem

Stal Stalowa Wola, mimo że od 17. minuty grała w osłabieniu w meczu ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki, potrafiła zwyciężyć i to aż 4:0.

Stalowcy byli zdecydowanie lepszym zespołem od ekipy z Mazowsza. Ich przewaga nie podlegała dyskusji, ale bramki padały dopiero po zmianie stron. Jeszcze przed przerwą zielono-czarni mogli trafić do siatki rywali, albo zabrakło szczęścia. Ostra rozmowa w szatni z trenerami przyniosła efekty. - W naszej szatni w przerwie było dość gorąco, widzieliśmy po pierwszej połowie, że rywal jest spokojnie do ogrania, nawet grając w dziesiątkę. Ostre słowa trenera podziałały na nas i zagraliśmy bardzo dobrą drugą połówkę, wynik mówi sam za siebie. Odkąd ja tu jestem, to takiego wyniku nie było. Druga połowa wyglądała tak, jak to my byśmy grali z przewagą jednego gracza a nie odwrotnie. Grało nam się bardzo dobrze. oni jakby opadli z sił, albo to my jesteśmy dobrze przygotowani, bo walczyliśmy przez 90 minut - powiedział pomocnik Stalówki Damian Łanucha.

Gracze z Podkarpacia pokazali ogromną ambicję i wolę walki. Mimo gry w osłabieniu przez ponad 70 minut potrafili atakować, a nie tylko bronić się. Mało tego to Stal była stroną dominującą i wyglądało jakby grała w przewadze, a nie odwrotnie. - Pokazaliśmy charakter. Dostajemy czerwoną kartkę, zespół to jeszcze bardziej zmobilizowało. Ostatni mecz przed własną publicznością rundy jesiennej chcieliśmy wygrać, dla kibiców, dla nas samych. Chwała chłopakom, brakuje czasami słów, grając w dziesiątkę to co chłopcy zrobili na boisku, to czapki z głów. Do Radomia i Limanowej jedziemy po punkty. W przerwie w szatni było powiedziane, że ten mecz jesteśmy w stanie wygrać nawet w dziesięciu. Zespół jest dobrze przygotowany. Podkreślam to na każdym kroku. Paweł Wtorek jest pierwszym trenerem i duża zasługa jest jego w tym zwycięstwie. Drużyna jest dobrze przygotowana - stwierdził drugi trener Stali Artur Lebioda.

Świt miał przewagę w postaci jednego zawodnika, ale w drugiej połowie gracze z Nowego Dworu Mazowieckiego nie byli w stanie tego wykorzystać, a co najgorsze dla nich stracili aż cztery gole. Młodzi gracze ekipy z Mazowsza nie wykonali założeń trenera. - Gratuluję drużynie gospodarzy za charakter i wygranie meczu w dziesiątkę. Nieraz tak bywa, że gra się w dziesięciu i większa determinacja w zawodnikach się wtedy wzbudza. I niekoniecznie to ułatwia, nieraz przeszkadza niektórym zespołom, nam wyraźnie przeszkadzało. Dla gospodarzy dobrze ułożyła się ta druga połowa, szybko strzelili bramkę. Nie potrafiliśmy nic z tym zrobić. To co zaprezentowaliśmy w drugiej połowie to była żenada, jakby zawodnicy rozum zostawili w szatni. Grając w przewadze nie można tak grać. Mówiliśmy w szatni że gramy dokładnie, cierpliwie, piłką, z jednej strony na drugą. A tego w ogóle nie było, wdawaliśmy się w chaotyczne akcje. To nie przyniosło efektu. Szkoda, bo mecz się dobrze ułożył, w pierwszej połowie było całkiem nieźle - zakończył Mateusz Miłoszewski, opiekun Świtu.

Źródło artykułu: