Grono kandydatów było szerokie. Szanse na zostanie opiekunem śląskiej drużyny mieli Piotr Mandrysz, Rafał Górak, czy Artur Płatek. Wybór padł jednak na Marka Wleciałowskiego, a do jego sztabu dołączył Dariusz Widawski. - Rozdzwoniła się masa telefonów z pytaniami o podjęcie pracy w naszym klubie. Były telefony nie tylko z Polski, bo i z zagranicy - przyznaje Grzegorz Janik, prezes Energetyka ROW Rybnik. Wśród ubiegających się o angaż na Gliwickiej mówiło się także o czeskiej dwójce Libor Pala - Bohumil Panik.
Pierwszy z nich znany jest chociażby z prowadzenia Wisły Płock, Lecha Poznań, czy brazylijskiej Pogoni Szczecin. Zarówno Kolejorz, jak i Portowcy znaleźli się również na rozkładzie Panika. - Jedna kandydatura zagraniczna była przez nas poważnie rozpatrywana - dodaje sternik beniaminka I ligi.
- Z grona dziesięciu-dwunastu trenerów wybraliśmy trzech, czterech, z którymi chcieliśmy prowadzić rozmowy. Myślę, że z podjętej decyzji będziemy zadowoleni - liczy na trenera Wleciałowskiego prezes Janik.
Nowy szkoleniowiec rybniczan zadebiutuje w piątkowym starciu z Olimpią Grudziądz. Na powitanie otrzymał już koszulkę z numerem 1. - Ta jedynka oznacza, że trener zawsze jest pierwszą osobą w klubie - mówi szef czternastej drużyny zaplecza ekstraklasy.
- Jestem zwolennikiem dłuższej pracy szkoleniowca. Chciałem zauważyć, że oprócz trenera Furlepy, z którego zrezygnowaliśmy, współpracowaliśmy jeszcze z Piotrem Piekarczykiem. Gdyby nie dostał propozycji z GKS-u Katowice może pracowałby tu do dziś. Z kolei trener Wieczorek poprowadzi drużynę Górnika Zabrze.
W Rybniku są przekonani o słuszności werdyktu. - Mamy swoją wizję budowy klubu. Oczywiście trenera bronią wyniki, ale myślę, że wybraliśmy najlepszego kandydata - uważa prezes.
Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.