Jose Mourinho: Jestem gotowy obniżyć swoje zarobki

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Nie tak dawno szkoleniowiec Interu Mediolan - Jose Mourinho w rozmowie z dziennikarzami zdradził wysokość swoich rocznych zarobków, czym zdenerwował prezesa klubu - Massimo Morattiego. Teraz Portugalczyk zasugerował, że jest gotowy zrezygnować z części swojej astronomicznej pensji. Trener zdaje sobie sprawę z tego, że sytuacja ekonomiczna na świecie nie jest najlepsza.

W tym artykule dowiesz się o:

- Dla dobra wszystkich, jestem gotowy poświęcić część mojego wynagrodzenia - powiedział szkoleniowiec, zapytany o kryzys ekonomiczny, który dotknął nie tylko Europę, ale i cały świat. Spekuluje się, że Mourinho rocznie zarabia w granicach 14 milionów euro.

Portugalczyk w rozmowie z redaktorem Tg5 przyznał, że nie podoba mu się sposób, w jaki włoscy dziennikarze traktują ludzi na co dzień związanych z futbolem, w tym jego. - Nie mówi się tutaj o mnie z należytym szacunkiem. Muszę się jednak do tego przyzwyczaić. Nie zmienię się, włoski futbol mnie nie zmieni, włoski klub też nie. Ostatnią rzeczą, którą chcę zrobić, to coś zmieniać. Nie mam na to ochoty - powiedział Mourinho.

Szkoleniowiec przyznał, że nie ma pojęcia, co należy zrobić, by zasłużyć na szacunek włoskich mediów. - Nie interesuje mnie czy jestem sympatyczny, czy antypatyczny. Nie wiem, kogo według was można nazwać zwycięzcą. Nie znam jeszcze dobrze waszej kultury. W Anglii na przykład ktoś, kto wygrał coś ważnego w określonym momencie, kto przechodzi do historii, jest zwycięzcą przez całe życie. Wydaje się, że tutaj jest inaczej. Trzeba dokonać czegoś nadzwyczajnego, by zasłużyć na szacunek. Kto wie, może na księżycu jest jakieś trofeum, które muszę wygrać, by zaczęto traktować mnie w inny sposób - stwierdził ironicznie trener Interu.

Mourinho wypowiedział się także na temat gestu który wykonał w ostatnim meczu z FC Bologną. Portugalczyk po tym, jak sędzia podyktował rzut karny dla Interu, pocałował malutki krzyżyk. - Jestem katolikiem. Zostałem wychowany w wierze i tradycji. To był moment: Adriano miał strzelać jedenastkę i ja sobie przypomniałem o tym krzyżyku. On jest zawsze przy mnie. Potrzebowałem pomocy, żeby zrobiło się 2:0. Potem mogłem być spokojniejszy - zakończył szkoleniowiec.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)