Widzew o krok od fatalnego rekordu. Czy przełamie się z Zawiszą?

Tylko jednego meczu brakuje łodzianom do wyrównania fatalnej passy z sezonów 2006/2007 i 2007/2008, jaką jest 19 spotkań bez zwycięstwa na wyjeździe.

Dotychczasowy najgorszy wynik łodzian miał miejsce między majem 2007 a majem 2008 roku. Należy jednak pamiętać, że jedno spotkanie Widzew przegrał wówczas walkowerem (0:3 z Arką Gdynia). Oznacza to de facto, że czerwono-biało-czerwoni już wyrównali bilans niewygranych wyjazdowych spotkań na boisku z rzędu. Ewentualna porażka z Zawiszą spowoduje, że obecna passa "strąci" z pierwszego, niechlubnego miejsca tę obecną. - Nie czujemy się dobrze z faktem, że od dłuższego czasu nie wygraliśmy wyjazdowego meczu. Z pięciu najbliższych spotkań cztery gramy na obcym stadionie. Była teraz przerwa na reprezentację i mieliśmy trochę czasu na dopracowanie naszej gry i taktyki na najbliższe starcia. Mam nadzieję, że efekt będzie pozytywny. Niebawem się przekonamy - mówił na przedmeczowej konferencji prasowej trener klubu z al. Piłsudskiego, Rafał Pawlak.

To jednak nie jedyna seria, jaka ciągnie się za łodzianami. Widzewiacy borykają się również z faktem siedemnastu meczów w lidze bez czystego konta. Dodatkowo, czerwono-biało-czerwoni to jedyny zespół w obecnym sezonie, który na obcym boisku nie zdobył żadnego punktu! Zdaniem pomocnika, Bartłomieja Kasprzaka, każda passa musi mieć jednak swój koniec i w tym upatruje on szansy na pierwsze wyjazdowe "oczka" dla swojej drużyny. - Dużo osób na nas liczy, a zwłaszcza na to, że w końcu zdobędziemy punkty na wyjeździe. Teraz jest okazja, żeby się przełamać. Staramy się koncentrować jednak przede wszystkim nad naszą pracą. Raczej nie zagłębiamy się w statystyki - powiedział piłkarz Widzewa. - Zrobimy wszystko, żeby zdobyć pierwsze punkty, ale tak naprawdę najpierw trzeba wyjść na boisku i wykonać pracę. Na gadanie przyjdzie czas po końcowym gwizdku - dodał.

Za zespołem trenera Pawlaka ciągnie się wiele niechlubnych serii. Czy w sobotę Widzew pozbędzie się chociaż jednej z nich?
Za zespołem trenera Pawlaka ciągnie się wiele niechlubnych serii. Czy w sobotę Widzew pozbędzie się chociaż jednej z nich?

Sobotni rywal może okazać się dla łodzian bardzo wymagający. Bydgoszczanie na swoim stadionie prezentują się przyzwoicie, odnosząc dotychczas cztery zwycięstwa, dwa remisy i dwie porażki. Na boisku Zawiszy poległ m.in. aktualny mistrz Polski, Legia Warszawa, przegrywając wyraźnie 1:3. Widzewiacy nie powinni się więc nastawiać na gościnę piłkarzy Ryszarda Tarasiewicza. - Nie spodziewamy się łatwego meczu. Będziemy musieli włożyć bardzo dużo sił, aby wywieźć punkty z Bydgoszczy. Tym bardziej, że jeszcze nie zdobyliśmy ani jednego na wyjeździe. To jest problem - nie ukrywał Kasprzak.

Trener łodzian stara się jednak wlać w serca piłkarzy oraz kibiców nieco optymizmu, zwracając uwagę na młodzieńczą fantazję swojego zespołu, która już w obecnym sezonie pozwoliła pokonać niebiesko-czarnych w Łodzi, 2:1. - Zawisza zaczął sezon w innym składzie niż ten obecny. Doszło z upływem kolejek kilku ciekawych graczy. Z tego co wiem, w pierwszym meczu rundy jesiennej średnia wieku naszej drużyny wynosiła około 22, podczas gdy w przypadku bydgoszczan ta liczba wynosiła 28. To jest sześć lat różnicy, a za tym idzie pokoleniowa różnica w doświadczeniu. Mam nadzieję, że w tym meczu zwycięży ponownie młodość - stwierdził Pawlak.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.