Już w 4. minucie spotkania przy Kusocińskiego goście z Bełchatowa wyszli na prowadzenie. Po strzale Bartłomieja Bartosiaka Krystian Stępniowski odbił piłkę przed siebie, a próbujący wyjaśnić sytuację w swoim polu karnym Wallace interweniował tak niefortunnie, że wpakował futbolówkę do swojej siatki w sposób, jakiego nie powstydziłby się Filippo Inzaghi. Problem w tym, że trafił do własnej bramki...
Niesamowity samobój Wallace'a w meczu z GKS-em Bełchatów:
[wrzuta=5sb7xSJS93n,mmkk07]
Chwilę później goście zdobyli drugiego gola i spotkanie zakończyło się ich zwycięstwem 2:0. Puszcza kończyła mecz w "8" po czerwonych kartkach dla Wallace'a właśnie i Marcina Biernata oraz Longinusa Uwakwe.
- Ta bramka zadecydowała o wyniku. Straciliśmy ją za wcześnie. Musieliśmy zmienić taktykę, grać bardziej do przodu i podejmować większe ryzyko, niż zakładaliśmy - mówi niefortunny strzelec i dodaje: - Chciałem wybić piłkę za boisko, ale nieszczęśliwie straciłem równowagi. Do tego zabrakło komunikacji, bo nikt nie krzyknął, że jestem sam. Mogłem nawet puścić piłkę i nic złego by się nie stało.
Puszcza przezimuje w strefie spadkowej. W 18 meczach beniaminek spod Krakowa zdobył tylko 19 punktów.