To właśnie bramka Mariusza Muszalika dała Piastowi Gliwice zwycięstwo nad Górnikiem Zabrze w 2009 roku. Tamta wygrana była pierwszą i - jak dotąd - ostatnią w historii spotkań tych dwóch drużyn. Później golkiperów zabrzan pokonywali wprawdzie Mariusz Zganiacz i Marcin Robak (którego rzecz jasna przy Okrzei już nie ma), ale te gole nie dawały gliwiczanom choćby punktu. - Piast czeka już długo na zwycięstwo z Górnikiem, bo ostatnie było kupę czasu temu. W tym okresie gliwiczanie zdążyli spaść z ekstraklasy i ponownie do niej awansować, więc trochę już minęło. Myślę jednak, że w końcu się przełamią i wygrają. Mimo że Górnik jest na wysokiej pozycji i gra niezłą piłkę, to Piast ostatnio również jest na fali wznoszącej - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl bohater potyczki sprzed ponad 4,5 roku.
Cierpliwość gliwickich kibiców ma swoje granice. Musieli oni już przełknąć kilka gorzkich pigułek i godzić się z kolejnymi porażkami swoich ulubieńców z rywalem zza miedzy. Kolejna może im nie przejść przez gardło. - Gliwicka publiczność jest bardzo wymagająca. Oglądałem mecz, podczas którego poleciały z trybun niecenzuralne słowa w stronę trenera Brosza i jest to na pewno trudna sytuacja. Myślę jednak, że kibice na pewno się zmobilizują. Gdy ja byłem w Gliwicach przez trzy lata, to zawsze na takie mecze jak z Górnikiem fani sprężali się na trzysta procent. Jestem przekonany, że dadzą oni z siebie maksa, ale jak wiadomo wynik jest zawsze sprawą otwartą. W każdym razie piłkarzom zaangażowania i woli walki z pewnością nie zabraknie - podkreślił zawodnik Energetyka ROW Rybnik.
Zdaniem naszego rozmówcy nie ma mowy o porównaniu obecnych zespołów Piasta i Górnika z tymi sprzed kilku lat. - Praktycznie wszystko się pozmieniało zarówno w Gliwicach, jak i w Zabrzu. Nie kojarzę, żeby w Piaście z tamtego okresu był ktoś poza Tomkiem Podgórskim i Łukaszem Krzyckim. W Górniku była praca długofalowa, bo był tam przez cztery lata Adam Nawałka, który mógł sobie poukładać zespół. Co nie zmienia faktu, że kadry zmieniają się i tak co pół roku. Rotacja jest bardzo duża - skomentował doświadczony pomocnik.
Były gracz Piasta jako faworyta sobotnich derbów wskazuje Trójkolorowych. - Myślę, że faworytem będzie Górnik. Jest on na fali, wygrywa mecze, zajmuje drugie miejsce i goni Legię. Jednak często bywa tak w zespołach, które robią coś ponad plan, że nie lubią one grać w roli faworyta. Wolą pozostać w cieniu i wygrywać jako ten, na którego się nie stawia. Dlatego też Piast na pewno będzie chciał utrzeć nosa teoretycznie temu lepszemu. Dodatkowo jest to lokalny rywal, więc mobilizacja będzie podwójna - wskazał "Muszi".
W porównaniu do poprzednich rozgrywek podopieczni Marcina Brosza zanotowali duży "zjazd" i plasują się poza czołową ósemką. Tymczasem zabrzanie po katastrofalnej rundzie wiosennej wyciągnęli wnioski. - Trzeba pamiętać, że po jesieni ubiegłego roku Górnik był wysoko, a rundę rewanżową miał bardzo słabą. Dlatego trzeba poczekać do ostatniej kolejki i wtedy zobaczymy czy będzie tak dobrze jak teraz - przyznał 34-latek. - Jeżeli chodzi o Piasta, to zawsze mówi się, że drugi rok po awansie jest najgorszy. W pierwszym sezonie nie wszyscy traktują beniaminka tak, jak powinno się to robić. A gliwiczanie pokazali, że trzeba się z nimi w lidze liczyć i obecnie rywala przyjeżdżający na Okrzei lub przyjmujący ich u siebie musi uważać. Trzeba zaznaczyć, że wszystkie drużyny, które grają z Piastem patrzą na niego, jak na zespół, który w naszej lidze coś osiągnął - dodał.
Od odejścia rozgrywającego z Gliwic minęło już sporo czasu. Jak on sam z perspektyw kilku lat od opuszczenia Piastunek, ocenia swój pobyt przy Okrzei? - Były różne okresy. Na pewno fajnym momentem była chwila, gdy utrzymaliśmy się w ekstraklasie, ale niestety potem się posypało. Spadliśmy z ligi i nie daliśmy rady awansować już po roku. Jeżeli chodzi o atmosferę i to, co działo się w klubie, to wspominam go bardzo fajnie. Był to klub poukładany organizacyjnie na naprawdę wysokim poziomie, ale sportowo było gorzej... Szczerze trzeba się przyznać, że zawiedliśmy kibiców. Spadek nie jest przyjemną rzeczą. Mogło być dużo lepiej, ale i tak okres, który spędziłem w Gliwicach był bardzo fajny. Szkoda tylko, że nie doczekałem do tego, aby zagrać na nowym stadionie. Wprawdzie wystąpiłem na nim, ale tylko w roli przeciwnika. W każdym razie mogę mówić o Piaście w samych superlatywach - zakończył Mariusz Muszalik.